– Śpisz w nocy, nagle się budzisz i dajesz sobie sprawę, że trudno ci oddychać, a dom pachnie jakby był wypełniony gazem – opowiada w rozmowie z The Moscow Times jedna z mieszkanek regionu moskiewskiego. Kobieta podkreśla, że jakość jej życia dramatycznie spadła odkąd trzy kilometry od niej, w miejscowości Miaczkowo, uruchomiono w październiku 2019 r. kompleks przetwarzania odpadów.
Najwyższe rosyjskie władze walczą z kryzysem. Mieszkańcy się skarżą na łzawienie z oczu i wymioty
Pani Anna opowiada, że pewnego razu czując gaz z wysypiska, dostała mdłości, a kiedy jest narażona na silną emisję, dostała pokrzywki na całym ciele. Inni mieszkańcy regionu pod Moskwą skarżą się także na łzawienie z oczu, metaliczny posmak w ustach, bóle głowy i brzucha oraz wymioty. Pani Anna oraz inne osoby zaczęły protestować, gdy jeszcze było to możliwe.
Regionalny organ monitorujący skażenie środowiska potwierdził, że maksymalne dopuszczalne stężenie siarkowodoru, toksycznego gazu powstającego w wyniku rozkładu białek, zostało przekroczone 476 razy od września do grudnia 2022 r. i 611 razy przez pierwsze pół roku w 2023. O kryzysie związanym z gospodarowaniem odpadami wiedzą najwyższe rosyjskie władze.
Toksyczny problem Władimira Putina. Składowiska zajmują obszar Holandii
Według szacunków legalne składowiska odpadów w Rosji zajmują około cztery miliony hektarów co odpowiada wielkości Holandii. Dodatkowo istnieje jeszcze ok. 12,5 tys. nielegalnych wysypisk śmieci. Skargi dotyczące kompleksu przetwarzania odpadów trafiły do gubernatora moskiewskiego Andrieja Worobjowa. Ten zapewnił Władimira Putina, że w pobliżu wysypisk w regionie nie ma żadnych problemów. – Teraz to zupełnie inna rzeczywistość – podsumował.
Czytaj też:
Polacy chcą „wyłączyć Putina”. „Przyroda może być najtańszym sprzymierzeńcem na wojnie”Czytaj też:
Gaz i energia z atomu uznane za zrównoważone źródła energii. Ekolodzy nie rozumieją, jak Unia mogła ulec lobbystom z Gazpromu