Przypomnijmy: w nocy z 23 na 24 września, tj. z soboty na niedzielę, zginął funkcjonariusz kosowskiej policji, a drugi został ranny.
Rośnie napięcie w północnej części Kosowa
Doszło do tego wskutek ostrzelania radiowozu w pobliżu miasta Leposavić w północnej części Kosowa, nieopodal granicy z Serbią. To tereny zamieszkane przez serbską mniejszość, która w większości nie pogodziła się z ogłoszeniem przez Kosowo niepodległości od Serbii w 2008 r.
W ostatnich miesiącach doszło do wyraźnego wzrostu napięcia pomiędzy serbską mniejszością a władzami Kosowa. Napięcie wzrosło po lokalnych wyborach, które zostały przeprowadzone w maju.
Tuż po zamachu koło Leposavić kosowska prezydent Vjosa Osmani stwierdziła, że „te ataki pokazują destabilizującą siłę gangów zorganizowanych przez Serbię”. Natomiast premier Kosowa Albin Kurti oświadczył, że sprawcami ataku na policjantów byli „zamaskowani profesjonaliści wyposażeni w ciężką broń”.
Sprawcy zamachu wtargnęli do klasztoru
W niedzielne popołudnie premier Kurti poinformował, że policja otoczyła co najmniej 30 uzbrojonych mężczyzn, którzy brali udział w zamachu. Skryli się w prawosławnym klasztorze we wsi Banjska. Kurti podkreślił, że oczekuje od nich poddania się stróżom prawa.
Serbski Kościół Prawosławny uzupełnił, że napastnicy wtargnęli do klasztoru w momencie, gdy przebywali tam pielgrzymi z Nowego Sadu w północnej Serbii. Na szczęście, księża i pielgrzymi zdążyli w porę zamknąć się w klasztornej świątyni.
Dowodzone przez NATO siły KFOR zapewniły, że mają na tym obszarze swoich żołnierzy i są gotowe zareagować, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Czytaj też:
Bójka w kosowskim parlamencie. Podarto zdjęcie premiera przypominającego PinokiaCzytaj też:
Rośnie napięcie w Kosowie. Serbowie starli się z policją i siłami KFOR