„Ministerstwo Spraw Zagranicznych Białorusi wezwało charge d'affaires Polski na Białorusi Marcina Wojciechowskiego, aby zaprotestować przeciwko kolejnemu incydentowi naruszenia przestrzeni powietrznej Białorusi przez polski śmigłowiec w dniu 28 września, który został zarejestrowany za pomocą obiektywnej kontroli” – przekazała agencja BiełTA, za służbą prasową Ministerstwa Spraw Zagranicznych Białorusi.
Białoruś: Polska zaprzecza oczywistemu faktowi
„W związku z tym podkreślono, że przemilczanie i zaprzeczanie oczywistemu faktowi będzie wyglądać absolutnie śmiesznie ze strony polskiego kierownictwa” – czytamy w oświadczeniu białoruskiego MSZ.
Zażądano w nim „natychmiastowego wszczęcia obiektywnego śledztwa w sprawie tego incydentu i poinformowania strony białoruskiej o jego wynikach, a także podjęcia kompleksowych działań w celu zapobieżenia powtórzeniu się takich incydentów w przyszłości”.
Do rzekomego naruszenia miało dojść w czwartek 28 września. O godzinie 15:02 czasu lokalnego helikopter miał się zbliżyć do granicy, a 18 minut później ją przekroczyć. W komunikacie dodano, że śmigłowiec przeleciał do 1,5 km w głąb Białorusi.
Rzecznik prasowy Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych stanowczo zaprzeczył rewelacjom Białorusi. Ppłk Jacek Goryszewski podkreślił, że są to całkowicie nieprawdziwe informacje. – Jednoznacznie zaprzeczamy. Nie było naruszenia przestrzeni z naszej strony. Mamy potwierdzenie z naszych systemów radiolokacyjnych oraz meldunków – zapewnił przedstawiciel Wojska Polskiego.
Do faktycznego naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez Białoruś doszło na początku sierpnia tego roku. Helikoptery wleciały około 2,3 kilometra w głąb Polski w rejon Białowieży. Jak się okazało, Białoruś nie prowadziła w okolicy żadnych ćwiczeń, tylko chroniła przebywającego w pobliżu granicy Alaksandra Łukaszenkę.
Czytaj też:
Węgry wysłały nową ambasador na Białoruś. „Precedensowa” sytuacjaCzytaj też:
Kolejne incydenty na granicy z Białorusią. MON publikuje nagranie i pisze o „licznych prowokacjach”