Włoskie media rozpisują się obecnie o parze nowożeńców, którzy tuż po ślubie w eleganckim lokalu uciekli bez płacenia. Polsko-włoska para wyjechała w podróż poślubną, a w lokalu zostawiła za sobą rachunek na 8 tys. euro. Dziennikarze ustalili, że chodzi o 40-letniego właściciela małej firmy budowlanej z Ferentino oraz 25-latkę, mieszkającą w ostatnim czasie w Rzymie.
Bawili się na weselu, za które potem nie zapłacili
Właściciel restauracji opowiadał dziennikarzom, że umówił się z parą na zapłatę rachunku po imprezie. Wcześniej nowożeńcy byli u niego na degustacji, wybrali dania z ryb i później świetnie bawili się na przyjęciu. Dzień po ślubie telefon małżonków przestał jednak odpowiadać, a sąsiedzi stracili ich z oczu. Poszkodowany przedsiębiorca powiadomił więc policję.
Krótkie śledztwo pozwoliło ustalić, że Polka i Włoch oraz rodzice mężczyzny polecieli z Rzymu do Niemiec. Karabinierzy podejrzewają, że stamtąd grupa może udać się do Polski, gdzie przebywa rodzina 25-latki.
Giorgia Meloni kazała płacić za oszustów z Włoch
W tym kontekście do głowy przychodzi sytuacja z połowy sierpnia, kiedy to grupa włoskich turystów uciekła z restauracji w Albanii bez płacenia. Włoska premier Giorgia Meloni nakazała wówczas ambasadorowi swojego kraju pokryć wydatki restauratora.
„Niech pan natychmiast zapłaci rachunek za tych idiotów. Włochy nie mogą stracić szacunku za granicą” – miała powiedzieć się do ambasadora, co powtórzył potem w wywiadzie dla dziennika „La Stampa” premier Albanii Edi Rama.
„Z polecenia premier Giorgii Meloni przystąpiliśmy do uregulowania niezapłaconego rachunku przez grupę włoskich turystów w restauracji w mieście Berat” – oświadczyła w komunikacie ambasada Włoch w Albanii. Jak dodawano, pieniądze pochodziły z osobistego rachunku szefowej włoskiego rządu. „Włosi szanują reguły i płacą rachunki. Mamy nadzieję, że takie epizody nie powtórzą się” – dodawano.
Czytaj też:
Ponad stu gości weselnych zginęło w płomieniach. Ogromna tragedia w IrakuCzytaj też:
Polka w Korei: Popijawa z szefem jest przymusowa. Idziesz i pijesz, a potem pijany wracasz do biura