ODIHR funkcjonuje w ramach OBWE i mieści się w Warszawie.
"Ciągle nie wiemy, czy pójdziemy do wyborów bez obserwatorów. Ciągle mamy nadzieję, że otrzymamy zaproszenie" - powiedziała Gunnarsdottir. "Władze są zobowiązane do zaproszenia obserwatorów od 1990 roku" - dodała.
Przypomniała, że zgodnie z postanowieniami art. 8 Dokumentu Kopenhaskiego z 1990 roku, państwa członkowskie OBWE "zapraszają obserwatorów z innych państw członkowskich OBWE i stosownych instytucji prywatnych i organizacji, które mogą sobie tego życzyć".
Gunnarsdottir przypomniała, że obserwatorzy OBWE byli zaproszeni na wybory w roku 2005. "Nie mogliśmy być, bo mieliśmy wiele wyborów w tym samym czasie" - powiedziała.
Dodała, że list OBWE wystosowany do polskiego MSZ nie był "niczym nadzwyczajnym". Uznała go za "zwykłą procedurę, gdyż do wyborów zostało już bardzo mało czasu".
W piątek rzecznik MSZ Robert Szaniawski potwierdził, że Polska odmówiła wydania zgody na przyjazd obserwatorów na październikowe wybory. Szaniawski podkreślał, że OBWE zwracając się do Polski o przyjęcie obserwatorów nie postawiła żadnych zarzutów, co do możliwych nieprawidłowości podczas najbliższych wyborów w Polsce. Minister spraw zagranicznych Anna Fotyga oceniła w sobotę, że nota przedstawiona Polsce w sprawie przyjazdu obserwatorów OBWE na październikowe wybory parlamentarne jest "niestosownym dokumentem". Jak podkreśliła, "Polska jest krajem stabilnej demokracji".pap, ss