"Nie można mnie krytykować za to, że chcę, aby to Francja była na pierwszym miejscu" - powiedział Sarkozy. "Jeśli Francja nie obejmie kierownictwa, to kto to zrobi?" - zapytał.
Odnosząc się do traktatu reformującego UE, zauważył, że m.in. dlatego zaproponował jego uproszczoną wersję, by przełamać impas dotyczący unijnej konstytucji. "To właśnie dlatego zaproponowałem +radę mędrców+, by doszło do refleksji na temat przyszłości Europy" - kontynuował.
"Wierzę, że Francja jest wyjątkowo odpowiedzialna (...) za proponowanie nowych idei. A co było problemem Europy w ostatnich latach? To, że nie było więcej pomysłów. Druzgocąca próżnia. Co jest rozwiązaniem dla Europy? Debata. Idee. Projekty. Nadzieja" - wymieniał.
"Po pierwsze chcę walczyć o europejską obronę. Nie bacząc na to, jak ważne jest NATO, Europa musi umieć się skutecznie i niezależnie bronić. Europa nie może być siłą gospodarczą, nie dbając o własne bezpieczeństwo" - zaznaczył.
Zdaniem Sarkozy'ego poważnym problem na drodze do powołania wspólnych sił zbrojnych stanowi jednak fakt, że w rzeczywistości jedynie cztery kraje mają wkład w europejską obronę: Wielka Brytania, Niemcy, Włochy, Francja oraz - jak dodał - w niewielkim stopniu Hiszpania.
"Nie może być tak, że tylko cztery kraje zapewniają bezpieczeństwo 27" - zaznaczył.
Prezydent Francji swoje poglądy wyraził w Pałacu Elizejskim w rozmowie z dziennikarzami amerykańskich mediów tuż przed odlotem do Nowego Jorku na sesję Zgromadzenia Ogólnego ONZ.
pap, ss