Mieszkaniec Mariupola przywiózł zatruty tort i whisky na bankiet rosyjskich pilotów – twierdzi związany z rosyjskim lotnictwem telegramowy kanał Fighterbomber. Do zdarzenia miało dojść w miniony weekend – 20 lub 21 października. Zamachowiec został zatrzymany.
Według informacji podanych przez kanał Fighterbomber, na uroczystości z okazji 20-lecia ukończenia Armawirskiej Uczelni Wojskowej Obrony Przeciwlotniczej, dostarczony został wielki, 20-kilogramowy tort i kilka butelek whisky. Odpowiadać za nie mieli anonimowi „wdzięczni miłośnicy pracy i służby absolwentów”.
Mieszkaniec Mariupola miał próbować otruć rosyjskich pilotów
W przyjęciu uczestniczyć miało 77 osób. Wśród nich znajdować się mieli „czynni piloci z poważnymi stanowiskami i stopniami”. Absolwenci po otrzymaniu podarku, mieli ze szczęścia robić sobie nawet „selfie” z tortem, kroić go i szukać danych darczyńcy, któremu mogliby podziękować i za którego mogliby wznieść toast. Takich jednak nie znaleźli, co wzbudziło podejrzenia u jednego z nich.
Na kamerach sprawdzono, kto dostarczył tort i co później się z nim stało. Według ustaleń, zaraz po dostarczeniu przesyłki, mężczyzna kupił bilet lotniczy. Został zatrzymany. Jak się okazało, podejrzany jest mieszkańcem okupowanego przez Rosjan Mariupola. W tym mieście dochodziło już do otruć rosyjskich żołnierzy.
Mężczyzna miał przyznać się do zatrucia tortu i whisky
Zatrzymany miał przyznać się do tego, że otruł tort i część z dostarczonych whisky. Miał nawet dokładnie wskazać, które butelki zostały zanieczyszczone, a które są fabrycznie zaplombowane. Aktualnie służby mają poszukiwać piekarni, w której został wytworzony trujący podarunek.
Z informacji rosyjskich mediów wynika, że żaden z gości nie został otruty, a tortu nikt nie zdążył spróbować. Organy państwowe nie komentują jednak doniesień. Na temat zdarzenia milczy również strona ukraińska.
Czytaj też:
Putin jest bliski śmierci? Nieoficjalne ustalenia: Lekarze przeprowadzili reanimacjęCzytaj też:
Były kanclerz Niemiec twierdzi, że mediował między Rosją a Ukrainą. „Otrzymałem prośbę z Kijowa”