Swoją opinię na temat sytuacji na granicy z Litwą Murawiejka wygłosił na łamach reżimowej gazety Wiecziernij Minsk. Jak ocenił zablokowanie tranzytu białoruskich towarów przez Litwę, jest podstawą do podjęcia działań siłowych.
– Zgodnie ze wszystkimi normami prawa międzynarodowego, taki krok stanowi agresję ekonomiczną. Z punktu widzenia banalnej logiki, mamy wszelkie powody, aby wyciąć siłą zbrojną tak ważny dla nas korytarz. I śmiem twierdzić, że w innych warunkach nikt na świecie by nas nie potępił. Ale nie w obecnych warunkach, gdy nasz kraj znajduje się pod bezprecedensową presją Zachodu – stwierdził.
Białoruś grozi sąsiadom
Murawiejka skarżył się również na działanie Międzynarodowej Organizacji Pracy, która, popierając sankcje, doprowadza do zahamowania wzrostu gospodarczego w Białorusi. W jego ocenie niewydawanie Białorusinom wiz pracowniczych przez Litwę, to działanie, które nazwać można nieuczciwą konkurencją i okupacją miejsca Białorusi na światowych rynkach. Jednocześnie przedstawiciel białoruskiego reżimu zaznaczył, że gospodarka jest w dobrym stanie, choć nie ustrzegła się „pewnych problemów”.
– Czasami pojawiają się problemy z pełnym zatrudnieniem pracowników w terenie lub z wypłatą wynagrodzeń. Jest to obiektywna rzeczywistość. Informacje tego rodzaju są systematycznie przekazywane kierownictwu kraju i regionów. W rezultacie struktury państwowe mają możliwość podjęcia niezbędnych środków zaradczych w celu ustabilizowania sytuacji i zapobieżenia załamaniu gospodarczemu – powiedział.
Zastępca przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Białorusi dodał również, że pewne komplikację dotyczą również transakcji w dolarach i euro. – Polityka sankcji miała negatywny wpływ na funkcjonowanie niektórych systemów finansowych. W szczególności transakcje w dolarach amerykańskich i euro stały się bardziej skomplikowane. Jednocześnie możliwości Chin stały się bardziej intensywne – podkreślił.
Czytaj też:
Łukaszenka komentuje wynik wyborów w Polsce: Nie spodziewałem się takiej opcjiCzytaj też:
Dojdzie do eskalacji kryzysu na granicy z Białorusią? Reżim Łukaszenki ma nową strategię