W ocenie wystąpienia generała Załużnego (dowódca udzielił wywiadu brytyjskiemu „The Economist” – red.), brak jest – moim zdaniem – dwóch zasadniczych czynników. Pierwszy dotyczy rosyjskiego agresora. Który po takim oświadczeniu na pewno nabiera jeszcze większego przekonania, że jego działania są skuteczne. Słowa rezygnacji Załużnego służą rosyjskiej propagandzie do budowania wśród Rosjan wiary w ostateczne zwycięstwo. A rosyjskim dowódcom prowadzącym operację obronną przeciwko ukraińskiej kontrofensywie w Zaporożu, daje pewność o skuteczności ich działań. I wbrew temu, co twierdzi generał Załużny, to nie pozbawiona sukcesów ukraińska kontrofensywa jest powodem przejścia jego armii do wojny pozycyjnej.
Kilka innych operacji skończyło się albo niepowodzeniem albo tylko połowicznym sukcesem. Co z kolei dowodzi, że operacje nie były do końca przemyślane w kontekście zapewnienia im powodzenia, na co składa się m.in. złamanie podstawowej zasady sztuki wojennej, czyli ekonomii sił. Ukraińcy, nie wiedzieć czemu, wręcz z uporem rozpraszali swój ofensywny wysiłek wzdłuż frontu, jednocześnie na kilku kierunkach, co z góry było skazane na niepowodzenie. I z bólem wyraził to generał Załużny. Przygnębiająca konstatacja.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.