Alejo Vidal-Quadras wychodził ze swojego domu w madryckiej dzielnicy Salamanka, gdy zamaskowany zamachowiec na motocyklu postrzelił go w twarz i uciekł. Współzałożyciel partii Vox, trzeciej siły politycznej w Hiszpanii, a wcześniej wpływowa postać konserwatywnej Partii Ludowej, udawał się na kolejną demonstrację przeciwko planom udzielenia amnestii katalońskim separatystom, skazanym za próbę obalenia porządku konstytucyjnego Hiszpanii.
Premier Pedro Sanchez próbuje w ten sposób kupić sobie poparcie katalońskich posłów do parlamentu, niezbędnych do stworzenia większości rządowej. Pozbawiłoby to konserwatystów z Partii Ludowej i Vox, którzy pokonali socjalistów w ostatnich wyborach, szansy na sformowanie własnego gabinetu.
Nic więc dziwnego, że wieść o zamachu na cieszącego się dużym autorytetem na prawicy polityka postawiła na nogi jego zwolenników, urządzających od dłuższego czasu gwałtowne protesty przed siedzibą socjalistów z PSOE.
Policja próbuje studzić nastroje, ogłaszając, że za zamachem na byłego wiceszefa Parlamentu Europejskiego stoi Iran.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.