W niedzielę 12 listopada w nocy agenci Secret Service zauważyli w dzielnicy dzielnicy Georgetown w Waszyngtonie trzy osoby wybijające szybę w nieoznakowanym pojeździe rządowym. Według anonimowych źródeł, na które powołują się amerykańskie media, samochód stał zaparkowany przed domem wnuczki prezydenta Joe Bidena.
Agent ochraniający wnuczkę Bidena oddał strzał
Jeden z agentów oddał strzał z broni służbowej w kierunku sprawców, ale nikt nie został trafiony. Amerykańskie media informują, że widziano trzy osoby uciekające czerwonym samochodem.
Źródło zaznajomione ze sprawą potwierdziło w rozmowie z CNN, że agent był przydzielony do oddziału Naomi Biden. Gdy doszło do zdarzenia, agenci ochrony byli na służbie, ale 29-latki z nimi nie było. Nie ma dowodów sugerujących, że podejrzani wiedzieli, że pojazd stanowił element ochrony wnuczki prezydenta.
„Nie było zagrożenia dla żadnych osób objętych ochroną, a incydent jest badany przez Departament Policji Metropolitalnej i Secret Service” – podała służba w oświadczeniu.
Służby wyjaśniają incydent
Z kolei Departament Policji Metropolitalnej oświadczył w poniedziałek, że prowadzi dochodzenie w sprawie strzelaniny, podobnie jak w przypadku wszystkich innych strzelanin policyjnych w Waszyngtonie. „W sprawie funkcjonariusza odpowiedzialnego za strzelaninę trwa dochodzenie prowadzone przez zespół dochodzeniowy wydziału spraw wewnętrznych Departamentu Spraw Wewnętrznych Policji Metropolitalnej, który bada wszystkich funkcjonariuszy organów ścigania zamieszanych w strzelaniny w Dystrykcie Kolumbii” – czytamy.
Podkreślono też, że „fakty i dowody w tej sprawie zostaną niezależnie sprawdzone przez Biuro Prokuratora Stanów Zjednoczonych”. Biuro pierwszej damy Jill Biden odmówiło komentarza w sprawie incydentu.
Associated Press i CNN zwracają uwagę, że w tym roku w Waszyngtonie odnotowano znaczny wzrost liczby kradzieży samochodów, a także wzrost liczby przestępstw z użyciem przemocy.
Czytaj też:
Hunter Biden w opałach. Prokuratura postawiła mu zarzutyCzytaj też:
Wybryki dzieci kładą się cieniem na karierach polityków. „Zaczęło się od kłamstwa. To ludzi mierzi”