W niedzielę 12 listopada Jacek Siewiera poinformował, że „pierwsi obywatele RP przebywający w Strefie Gazy przekroczyli przejście graniczne w Rafah i są po egipskiej stronie”. „Proces się rozpoczął. Siły Powietrzne zgodnie z postanowieniem prezydenta są w gotowości do realizacji transportu” – napisał szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego na portalu X (dawnym Twitterze).
Wstrząsająca relacja. „Każdy kolejny dzień był koszmarem”
Trzy dni później w konferencji prasowej w Sejmie wzięły udział osoby, których bliscy byli lub wciąż pozostają w Strefie Gazy. – Wojna odebrała rodzinie mojej siostry wszystko. Stracili cały dobytek, zdrowie i spokój. Choć nie możemy ukoić całego bólu i cierpienia, możemy ich wesprzeć – powiedziała Samira Ramadan, cytowana przez Onet.
Jej siostra – Kamila – wraz z bliskimi znalazła się w pierwszej grupie osób ewakuowanych przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. – Każdy kolejny dzień był koszmarem. Brakowało wody, jedzenia, prądu. Dzieci błagały o to, żebyśmy je wyciągnęli – opisywała ze łzami w oczach kobieta.
Ewakuacja ze Strefy Gazy. „Te osoby ocalały z ludobójstwa”
Samira Ramadan powiedziała, że jest wdzięczna polskiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych za zorganizowanie akcji. Jednak dodała, że „rząd w ogóle nie zainteresował się tym, co stanie się z ewakuowanymi ze Strefy Gazy”.
– Dlaczego MSZ nie ma żadnego planu wsparcia dla tych osób, dlaczego nie zostały uruchomione zasiłki celowe dla ofiar konfliktów zbrojnych? Te osoby ocalały z ludobójstwa – powiedziała kobieta. Z jej relacji wynika, że nie padło pytanie, czy dzieci, które „widziały i doświadczyły w ciągu miesiąca więcej, niż wszyscy ministrowie razem wzięci”, potrzebują pomocy psychologicznej, a ta – obok medycznej – jest niezbędna.
Czytaj też:
Izraelskie wojsko wkroczyło do największego palestyńskiego szpitala. „Precyzyjna operacja”