W czwartek 16 listopada Kongres Deputowanych, niższa izba hiszpańskiego parlamentu, zagłosowała za mianowaniem Pedro Sancheza na stanowisko premiera. Jego kandydaturę poparło 179 polityków, 171 wyraziło swój sprzeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu. Wśród wspierających Sancheza, poza politykami z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej, byli także parlamentarzyści m.in z lewicowej Sumar oraz katalońskiej Junts.
Koniec impasu w Hiszpanii. Pedro Sanchez premierem!
Jak podkreślił Reuters, w ten sposób pokonany został przedłużający się impas po przedterminowych wyborach parlamentarnych, które zostały przeprowadzone w lipcu. Jeszcze przed pójściem wyborców do urn Pedro Sanchez nawoływał do tego, aby obywatele wyraźnie wskazali, które „siły polityczne mają przejąć przywództwo” w kraju. Dodał także, że to właśnie wyborcy mają „określić kierunek polityczny”, w którym będzie zmierzało państwo.
Warto przypomnieć, że w przedterminowych wyborach zwyciężyła Partido Popular (PP), a szef ugrupowania – Alberto Núñeza Feijóo – dostał od króla Filipa VI misję utworzenia rządu. Lider PP w dwóch głosowaniach w Kongresie Deputowanych nie uzyskał jednak wymaganej większości. Wówczas przed szansą utworzenia rządu, a zarazem kontynuowania sprawowania władzy, stanął Pedro Sanchez.
Tym samym hiszpański scenariusz przypomina powyborczą układankę w Polsce. Wprawdzie wybory parlamentarne wygrało PiS, ale nie dysponuje większością w parlamencie. Wystarczającą liczbę mandatów, aby rządzić, ma sojusz KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, co pokazało głosowanie nad wyborem marszałka Sejmu.
Protesty w odpowiedzi na kontrowersyjną ustawę
Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza zawarła porozumienia z wieloma ugrupowaniami regionalnymi, aby uzyskać poparcie dla kandydatury Pedro Sancheza na stanowisko premiera. Największe kontrowersje wzbudziła ustawa o amnestii dla katalońskich separatystów, która wywołała protesty w wielu hiszpańskich miastach.
„Nad tłumem, skandującym wulgarne hasła powiewały hiszpańskie flagi z wyciętym godłem państwa, symbolizujące zdradę, jakiej miał się dopuścić premier, proponując amnestię dla katalońskich separatystów w zamian za poparcie jego rządu. Domagano się wsadzenia do więzienia Carlesa Puigdemonta, lidera partii katalońskich rozłamowców, który od pięciu lat przebywa na wygnaniu w Belgii po nieudanej próbie oderwania regionu Katalonii od Hiszpanii” – analizował Jakub Mielnik, dziennikarz „Wprost”.
Czytaj też:
Zełenski: Bez Zachodu Ukraina będzie zmuszona zredukować wsparcie dla armiiCzytaj też:
Słowacy mogą dołączyć do Polaków. „Ukraińcy odbierają nam pracę”