"Wolę wygrać wybory, zabrać im zabawki, bo źle się bawią, a potem powiedzieć: Chcecie coś pozytywnego zrobić: zrobię to chętnie i z jednym i z drugim. W poniedziałek w Polsce zaapeluję do jednych i drugich, żeby coś razem zrobić - zapowiedział Tusk. "Nie dam się wpędzić w żadną pułapkę, że Kaczyński mówi: powiedz Tusk, że nigdy z LiDem, a Kwaśniewski mówi, że Kaczyńskich trzeba wypędzić z Polski, bo to do niczego nie doprowadzi" - oświadczył Tusk.
Dodał, że jest gotów zawrzeć koalicję i z Kwaśniewskim i z Kaczyńskim, a najlepsza byłaby współpraca czterech głównych ugrupowań: PO, PiS, LiD i PSL. "Jeśli Platforma wygra wybory, to chciałbym zwrócić się i do Kaczyńskich i do Kwaśniewskiego i do Pawlaka i powiedzieć: parę rzeczy i tak musimy zrobić razem. Stadiony nie mają koloru partyjnego. Autostrady nie muszą być lewicowe czy prawicowe" - mówił szef PO.
Podkreślił, że w sytuacji, w której Lech Kaczyński jest prezydentem, a PO hipotetycznie wygrywa wybory i chce reformować służbę zdrowia, przygotowywać Euro2012 czy redukować biurokrację, to nie może "robić z tego wojny ze wszystkimi".
"My musimy zbudować tak władzę - a w Polsce premier ma najwięcej władzy - i jednocześnie tak zbudować zaplecze parlamentarne, żeby prezydent nie +wywalał+ nam każdej ustawy (...) Wierzę, że zwycięży PO, ale kilka dni później to prezydent Lech Kaczyński będzie wychodził z inicjatywą, jaki rząd ma powstać. (...) Sądzę, że będzie to rząd Platformy, ale niech będzie wsparty, albo przynajmniej niech uzyska neutralność innych ugrupowań, żebyśmy zrobili kluczowe rzeczy, przede wszystkim w ochronie zdrowia" - apelował.
Pytany, dlaczego ostatecznie nie doszło do zawarcia koalicji PIS- PO po ostatnich wyborach, mówił o różnicach między obiema partiami w podejściu do państwa i do gospodarki. Podkreślił, że w PiS- owskim projekcie konstytucji (we wstępie) znalazł się zapis, że celem tego projektu jest "przywrócenie kontroli państwowej nad wszystkimi obszarami życia publicznego". "Jarosław Kaczyński może tak myśleć, tylko z naszego punktu widzenia jest dokładnie odwrotnie - powiedział Tusk.
Mam dopuścić do tego, żeby zmarnować kolejne dwa lata? Ja im nawet zapomnę dziadka z Wehrmachtu i jestem gotów gadać z jednymi i drugimi, bo Polska jest tysiąc razy ważniejsza niż nasze obrażanie - oświadczył.
Tusk ocenił też, że J.Kaczyński wybrał sobie w debacie A.Kwaśniewskiego bo to "łatwiejszy przeciwnik". "Gdyby był prawdziwym facetem to stanąłby naprzeciw gościa, który ma równy potencjał polityczny i kandyduje do Sejmu z tego samego okręgu. Kwaśniewski jest dla niego łatwiejszy, bo będzie mowa o tym, czy stał prosto w Kijowie, czy w Charkowie".
Szef PO podkreślił, że on sam wyrażał gotowość do debaty z Jarosławem Kaczyńskim.pap, em