Francuska broń zostanie wykorzystana przeciwko Zachodowi? W tle Rosja i Iran

Francuska broń zostanie wykorzystana przeciwko Zachodowi? W tle Rosja i Iran

Czy francuska broń zostanie wykorzystana przeciwko Zachodowi?
Czy francuska broń zostanie wykorzystana przeciwko Zachodowi? Źródło: news.am
Czy francuska broń, która trafia m.in. do Libanu zostanie wykorzystana przeciwko Izraelowi i Zachodowi? To niestety możliwe. Tym bardziej warto zadać pytanie o priorytety francuskiej polityki zagranicznej, która w wielu miejscach jest sprzeczna z unijną.

5 listopada francuski minister obrony Sebastien Lecornu odwiedził Liban. Po powrocie z Bejrutu Lecornu oświadczył, że „ważne jest wzmocnienie libańskiej armii”, ponieważ jest to szczególnie ważne wobec wojny w Strefie Gazy oraz eskalacji pomiędzy Izraelem a Hezbollahem, czyli kontrolowaną przez Iran libańską organizacją polityczną i wojskową.

Francuską bronią w Izrael?

Deklaracja francuskiego ministra obrony nie pozostała bez odpowiedzi. Niedługo później „The National Interest” skrytykował stanowisko Paryża, wskazując przy tym, że „istnieje wysokie ryzyko, iż jakikolwiek sprzęt wojskowy dostarczony libańskiej armii, trafi w ręce Hezbollahu lub jego zwierzchnika, Iranu”. „Francja zignorowała to ryzyko pomimo ciągłych ataków rakietowych Hezbollahu na północny Izrael” – czytamy.

Na te powiązania zwracał już w czerwcu uwagę izraelski think-tank Alma, który wskazywał, że wśród arsenału Hezbollahu znajduje się m.in. broń dostarczona do Libanu przez USA, Wielką Brytanię i Francję. W związku z tym, Izrael już wcześniej apelował do Zachodu, by nie wysyłał nowej broni do Libanu. Francja zignorowała jednak apele i ogłosiła gotowość do przekazania kilkudziesięciu zaawansowanych pojazdów opancerzonych (VAB) do Bejrutu. Warto zauważyć, że komunikat na ten temat pojawił się dzień po tym, jak lider Hezbollahu Nasrallah zadeklarował udział swoich bojowników „w bezprecedensowych walkach” wzdłuż granicy libańsko-izraelskiej.

Eksperci zwracają przy tym uwagę, polityka prezydenta Francji Emmanuela Macrona w odniesieniu do konfliktu arabsko-izraelskiego jest sprzeczna z ogólną linią Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. O ile Waszyngton i Londyn sprzeciwiają się zawieszeniu broni w Strefie Gazy, uznając, że byłoby to korzystne wyłącznie dla Hamasu, o tyle Paryż wezwał Izrael do wstrzymania działań wojskowych. Macron określił przy tym Izrael „mordercą dzieci i kobiet”.

Francja dozbraja Armenię

Jednak nie tylko tutaj polityka Paryża różni się od amerykańskiej, a często i unijnej. Francja wchodzi w konfrontację z interesami USA, a czasem także UE również m.in. na Kaukazie Południowym. Chodzi przede wszystkim o wojskowo-polityczną współpracę Francji z Armenią, której władze publicznie deklarują strategiczne partnerstwo z Iranem. Przykładowo, pod koniec kwietnia, nieoficjalny rzecznik francuskich służb wywiadowczych, poinformował, że Paryż rozpoczął przygotowania do eksportu broni dla Armenii. W połowie czerwca b. doradca francuskiego Ministerstwa Obrony potwierdził dostawę 50 francuskich transporterów opancerzonych do Armenii. Kilka miesięcy później, bo 12 listopada, a więc dwa tygodnie po podpisaniu w Paryżu przez szefów resortów obrony Francji i Armenii dokumentów o dwustronnej współpracy w Paryżu, Erywań otrzymał pierwszą partię oczekiwanych transporterów opancerzonych.

24 października francuski dziennik „Le Monde”, poinformował, że francusko-armeńska współpraca wojskowa będzie obejmować m.in. dostawę nieokreślonej liczby pocisków krótkiego zasięgu Mistral; dostawę trzech radarów GM200 zaprojektowanych do wykrywania zagrożeń powietrznych w odległości do 250 kilometrów oraz wysłanie francuskiego personelu wojskowego do Erywania do początku 2024 r., by ten przeszkolił armeńskie siły zbrojne.

Konflikt interesów

Warto dodać, że europejskie oraz ukraińskie media wielokrotnie ostrzegały, że Armenia odgrywa rolę swoistego huba dostaw produktów objętych sankcjami do Federacji Rosyjskiej, a także, że jest wojskowym i logistycznym filarem rosyjsko-irańskiego sojuszu. „Armenia aktywnie pomaga Rosji w obejściu zachodnich sankcji nałożonych w wyniku agresji na Ukrainę” – pisał ukraiński portal Unian. O sprawie donosił także największy rumuński serwis informacyjny Digi. „Drony użyte przez Rosję do ataku na infrastrukturę Ukrainy zostały przetransportowane z Iranu do Rosji przez terytorium Armenii” – wskazywał. Ze względu na te informacje, amerykański „The Washington Post” wezwał Zachód do „zwiększenia presji na Armenię, z której nastąpił gwałtowny wzrost reeksportu do Rosji szeregu krytycznych towarów, w tym elektroniki”.

Podobne obawy wyraża Izrael, który jest zaniepokojony francuskimi dostawami broni do Armenii. „Broń z Francji, po dotarciu z Armenii do Teheranu, zostanie tam wykorzystana do ulepszenia broni dostarczanej Hamasowi, Hezbollahowi i Islamskiemu Dżihadowi” – wskazywała w maju izraelska strona Vesty. W podobnym duchu sprawę ocenia „The Jewish Press”, największy żydowski tygodnik w Stanach Zjednoczonych. „Francuskie dostawy do Armenii mogą wpaść w ręce największych wrogów zarówno Kijowa, jak i Jerozolimy” – wskazywał. Z kolei Robert Cuttler, kanadyjski analityk pracujący dla wielu zachodnich ośrodków stowarzyszonych z NATO uważa, że „francuski system obrony powietrznej, który miałby zostać przekazany Rosji przez Armenię, zostałby opracowany we współpracy z Iranem, a następnie wykorzystany przeciwko Ukrainie i Izraelowi”. Nawet francuski „Forbes” poinformował w maju, że towary wojskowe dostarczane do Armenii prawdopodobnie trafią do Rosji. „Armenia służy jako główny punkt logistyczny Kremla w jego agresji przeciwko Ukrainie” – przestrzegał.

Krytyka Paryża

Ostrzeżenia zachodnich, izraelskich, a nawet francuskich mediów nie skłoniły jednak Paryża do rezygnacji z dostaw wojskowych do Erywania. Polityka ta jest szczególnie widoczna na tle faktu, że UE jest mediatorem w uregulowaniu stosunków między Baku a Erywaniem oraz promuje pokój na Kaukazie Południowym. Emmanuel Macron robi jednak przeciwnie – zaopatruje jedną ze stron w broń, podważając wysiłki zjednoczonej Europy.

Od miesięcy zwracają na to uwagę międzynarodowe media. To tylko kilka wybranych przykładów. „Polityka Macrona na Południowym Kaukazie sprzyja interesom Putina, a obaj utrudniają wysiłki Waszyngtonu na rzecz osiągnięcia pokoju między Armenią a Azerbejdżanem” – oceniał ukraiński Telegraf. Według litewskiej „Alfa”, „polityka Macrona wobec Kaukazu Południowego nie w pełni pokrywa się z polityką zagraniczną Unii Europejskiej, której celem jest ustanowienie pokoju między Armenią a Azerbejdżanem”.Z kolei według łotewskiego La.lv „Kreml nadal ma wpływowych sojuszników na Zachodzie, którzy wspierają separatyzm w krajach postsowieckich i których polityka jest sprzeczna ze stanowiskiem Unii Europejskiej. Wśród nich jest prezydent Francji Emmanuel Macron”. „W tym sensie polityka Macrona na Kaukazie Południowym jest całkowicie sprzeczna z polityką zagraniczną UE mającą na celu ustanowienie pokoju między Armenią a Azerbejdżanem” – ocenia chorwacki portal informacyjny Direktno. W podobnym duchu pisze grecki Protothema: „Paryż podważa wysiłki Waszyngtonu i Brukseli na rzecz rozwiązania konfliktu ormiańsko-azerbejdżańskiego”.

Dostarczając Armenii broń, Paryż ostatecznie zapewnił sobie status jednego z trzech wojskowo-politycznych patronów Erywania, na równi z Moskwą i Teheranem. Pytanie, na ile polityka Emmanuela Macrona jest zbieżna z unijną i amerykańską wydaje się retoryczne.

Źródło: Wprost / news.am