Prawdziwe chwile grozy przeżyli mieszkańcy Villejuif pod Paryżem. W poniedziałek 4 grudnia około godziny 17 w regionie doszło do tragicznego wypadku. Dwusilnikowy samolot typu PA-30 Twin Comanche wystartował z miejscowości Rouen oddalonej o 150 kilometrów od stolicy Francji. Na pokładzie znajdował się 80-letni instruktor latania i dwóch okołotrzydziestoletnich uczniów. Podczas lotu okazało się, że maszyna doznała usterki technicznej. W związku z tym pilot był zmuszony do awaryjnego lądowania.
Paryż. Samolot musiał awaryjnie lądować
Na miejsce zdarzenia wysłano około stu strażaków, dziesiątki policjantów, a także funkcjonariusze obrony cywilnej. Lokalne służby wszczęły już postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania obrażeń i narażenia życia osób trzecich.
Jak podaje „Le Parisien”, awaria okazała się na tyle poważna, że samolot ostatecznie wylądował na głównej ulicy Villejuif. Pilotowi udało się bezpiecznie dosięgnąć kołami ziemi, jednak chwilę później doszło do incydentu. 80-latkowi nie udało się zatrzymać samolotu. Rozpędzona maszyna uderzyła w ścianę budynku mieszkalnego. Siła tego uderzenia była tak mocna, że ogon samolotu oderwał się od maszyny i wylądował na dachu pobliskich garaży.
Szczęśliwie żaden z pasażerów nie odniósł poważnych obrażeń. Cała trójka, która przebywała na pokładzie, została przetransportowana do szpitala na rutynowe badania lekarskie. Poszkodowany nie został także żaden z okolicznych mieszkańców.
Na miejsce zdarzenia wysłano około stu strażaków, dziesiątki policjantów, a także funkcjonariusze obrony cywilnej. Lokalne służby wszczęły już postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania obrażeń i narażenia życia osób trzecich.
Czytaj też:
Pasażerka samolotu znalazła krew na siedzeniu. Nie spodziewała się takiej reakcji załogiCzytaj też:
Zaginiona 16-latka zmierzała do Nowego Jorku. Była już na pokładzie samolotu