Jak informuje gazeta, działacze FDJ przeprowadzili w Berlinie z okazji Dnia Jedności Niemieckiej 3 października akcje propagandowe w kluczowych punktach stolicy Niemiec - na Placu Poczdamskim oraz Placu Aleksandra, agitując przeciwko skompromitowanemu "zachodnio-demokratycznemu systemowi" oraz "nacjonalistycznej ideologii" obecnych władz RFN. Ich zdaniem, ekonomiczne fiasko NRD było wynikiem "aneksji" dokonanej przez Niemcy Zachodnie.
Z ustaleń "Berliner Morgenpost" wynika, że do FDJ należą młodzi ludzie w wieku od 16 do 30 lat, wyznający marksistowską ideologię. Ich celem jest "zdemaskowanie" zachodniego systemu demokratycznego i jego destabilizacja od wewnątrz. Jak twierdzi gazeta, przywódcą skrajnie lewicowego ruchu jest 29-letni murarz z Meklemburgii Ringo Ehler. W 2001 roku Ehler miał sprawę sądową z powodu odmowy służby wojskowej.
Ehler powiedział "Berliner Morgenpost", że Niemcy nie nauczyły się niczego z historii i stały się znów zagrożeniem dla Europy. "Wojskowa interwencja w Afganistanie i ekonomiczna presja wywierana na Polskę są tego najlepszym przykładem' - tłumaczy główny ideolog FDJ.
Niemiecki Urząd Ochrony Konstytucji poinformował, że nie obserwuje działań FDJ jako organizacji. Poszczególni jej działacze są natomiast znani policji z powodu współpracy z innymi skrajnie lewicowymi ugrupowaniami.
Przedstawiciele demokratycznych partii niemieckich oburzeni są działalnością FDJ. Polityk CDU Joachim Zeller zauważył, że w Niemczech zwraca się uwagę na działania skrajnej prawicy, natomiast to co robią lewacy jest często bagatelizowane. Zapowiedział, że wyjaśni, kto wydał FDJ zezwolenie na zorganizowanie wieców w Berlinie.
FDJ powstała w radzieckiej strefie okupacyjnej w 1946 roku. Zadaniem tej masowej organizacji było wychowanie młodzieży w duchu marksizmu-leninizmu. W połowie lat 80. liczyła 2,3 mln członków - 80 proc. NRD-owskiej młodzieży w wieku 14-25 lat. Głównym elementem organizacyjnego stroju była niebieska koszula. W RFN FDJ zdelegalizowano w 1951 roku.
pap, em