Uchatka karłowata (albo kotik afrykański) przypomina dobrze znaną nam fokę, ale pod względem klasyfikacji należy do innej rodziny, uchatkowatych. Choć w Polsce nie można prowadzić uboju fok ani niszczyć ich siedlisk, to w odległych zakątkach świata podobne do nich ssaki morskie są zabijane w świetle prawa.
Nie tylko Kanada jest znana z bojów aktywistów z rządem, który zezwala na zabijanie ssaków morskich. Namibia to jedyne państwo na półkuli południowej, które prowadzi ubój tego gatunku. Według Fundacji Paula Watsona, inne państwa, takie jak RPA, już dawno wprowadziły ochronę fok przylądkowych.
Coroczny ubój fok jest nazywany „zbiorem”. Całkowita kwota, czyli liczba osobników do zabicia, w 2023 roku wynosiła 80 tys. szczeniąt i 6 tys. dorosłych fok. Dla porównania, według danych WWF, w Bałtyku żyje obecnie około 40 tys. osobników foki szarej, tysiąc pospolitej i 15 tys. obrączkowanej. W sumie około 56 tys.. Faktem jest, że uchatka karłowata nie jest zagrożona wyginięciem, a obecnie ma status „najmniejszej troski”. Jednocześnie Namibia czerpie z niej podwójną korzyść: zarabia na turystach oraz na produktach z niej pochodzących. A to dla wielu zwierząt oznacza śmierć w męczarniach.
– Wielu turystów odwiedza Cape Cross i płaci za wejście do rezerwatu, a potem dowiadują się, że w tym samym miejscu uchatki giną, nim wejdą tam turyści. Są przerażeni, gdy się o tym dowiadują – mówi „Wprost” Imogen Sawyer z Fundacji Kapitana Paula Watsona.
Ubój uchatek w Afryce. Śledztwo aktywistów
Żeby dowiedzieć się, jak przebiegają polowania na uchatki, grupa aktywistów wykorzystała drona z kamerą. Dzięki niemu sfilmowała to, co dzieje się na cyplu Cape Cross, gdzie znajduje się duża kolonia tych zwierząt. To jedno z dwóch miejsc polowań na uchatki karłowate w Namibii.