Izraelska armia zakończyła „demontaż wojskowych struktur” Hamasu w północnej części Strefy Gazy. Rzecznik stwierdził też, że izraelskie siły zbrojne zabiły około 8 tysięcy bojowników. Niespełna dobę po tym oświadczeniu pojawiły się informacje o ataku na południowy Liban. Reuters powołując się na trzy źródła przekazał, że w ostrzale zginął starszy dowódca elitarnej jednostki Radwan Hezbollahu.
Nieoficjalnie wiadomo, że chodzi o Wissama al-Tawila. Dowódca wraz z innym bojownikiem mieli znajdować się w samochodzie, który został trafiony rakietą skierowaną na libańską wioskę Majdal Selm. „Teraz wszystko nabierze tempa” – ocenia jedno ze źródeł agencji.
W izraelskim ostrzale zginął Wissam al-Tawil, jeden z dowódców Hezbollahu
Sky News zwraca uwagę, że ostrzał rakietowy ma miejsce w czasie, gdy w Izraelu miał przebywać sekretarz stanu USA Antony Blinken. Amerykanie starają się interweniować, by zatrzymać rozprzestrzenianie się konfliktu.
- Wyraźnie widać, że Izraelczycy celowo próbują wysłać wiadomość do Hezbollahu, obierając za cel jego dowódcę. Nie są w nastroju, żeby im przeszkadzać na granicy. Bez względu na to, czy Hezbollah tego posłucha i zdecyduje się wycofać, czy nie, może się zdarzyć coś przeciwnego i sprawy mogą się nasilić – ocenia Alistair Bunkall, korespondent stacji. - W tej chwili, przy obecnym napięciu, bardziej prawdopodobne jest, że sytuacja zacznie się nasilać – dodaje.
Od 7 października w izraelskich bombardowaniach zginęło ponad 130 bojowników Hezbollahu w południowym Libanie. Kolejnych 19 zginęło w Syrii. Sekretarz generalny Hezbollahu Sayyed Hassan Nasrallah ostrzegł Izrael, aby nie rozpoczynał wojny na pełną skalę z Libanem. – Ktokolwiek pomyśli o wojnie z nami, jednym słowem, będzie tego żałował – groził.
Czytaj też:
Lider Hezbollahu grozi Izraelowi. „Odpowiedź nadchodzi nieuchronnie”Czytaj też:
Niepokojące doniesienia z Bliskiego Wschodu: Izrael zaatakował w Damaszku i Aleppo