Roya Heshmati to działakcza społeczna, która oficjalnie krytykuje prawo szariatu, opartego na tekstach Koranu. Nakazuje ono kobietom zakrywanie większości ciała, gdy znajdują się w obecności dorosłych mężczyzn, niebędących ich bliskim krewnymi.
Jak 6 stycznia ujawniło m.in. źródło „The Free Press Journal”, opierające się na raporcie perskiego kanału informacyjnego Iran International, Roya Heshmati przyszła na salę sądową bez hidżabu. Sąd Republiki Islamskiej ukarał ją „za odmowę przestrzegania obowiązujących przepisów”. Otrzymała karę 74 batów, które jej wymierzono.
Zaprowadzili ją na średniowieczną salę tortur
Iranka, działaczka na rzecz praw kobiet, wyjaśnia, że karę odbyć musiała w pomieszczeniu przypominającym „średniowieczną salę tortur” – opisuje indyjska gazeta. Znajdowało się w niej małe łóżko i kajdany. Miejsce te redakcja ocenia jako „odczłowieczające”.
Wymierzona przez sąd kara została potępiona przez liczne środowiska, zrzeszające działaczy na rzecz praw człowieka. „Chłosta sprzeczna jest z zasadami określonymi w Międzynarodowym Pakcie Praw Obywatelskich i Politycznych” – wyjaśnia źródło. Iran to jedno z niewielu miejsc na Ziemi, gdzie tego typu kary wciąż jeszcze są stosowane.
Kazali jej założyć hidżab. Odmówiła
Jak podaje Polska Agencja Prasowa, powołując się na kurdyjską organizację praw człowieka Hengaw, funkcjonariusz nakazał w pewnym momencie skazanej założyć hidżab, grożąc, że otrzyma kolejne baty. Mimo tego faktu nie zgodziła się i „podtrzymała swoje stanowisko”.
Agencja informacyjna Mizan, współpracująca z irańskim wymiarem sprawiedliwości, utrzymuje zaś, że skazano ją nie za odmowę noszenia hidżabu, ale za rzekome „promowanie rozwiązłości” w stolicy Iranu – podaje PAP.
Fotografie, na których jest Heshmati, mrożą krew w żyłach
W sieci pojawiły się wstrząsające zdjęcia Heshmati, odwróconej tyłem do obiektywu. Odsłoniła swoje plecy, pokazując rany po otrzymanych batach. Fotografie, wielokrotnie udostępniane, wywołały oburzenie wśród tysięcy użytkowników X/Twittera.
twitterCzytaj też:
Iran zmniejsza dostawy ropy do Chin. Tajemnicza współpraca pod banderą MalezjiCzytaj też:
Rosjanie czekają na wielką wojnę. Chiny na razie mówią „nie”