Władzę obejmowała w 1972 roku. W Polsce rządził wtedy Edward Gierek, w ZSRR Leonid Breżniew, a prezydentem Stanów był Richard Nixon. Wciąż jeszcze trwała wojna w Wietnamie.
Była dopiero drugą kobietą na duńskim tronie po Małgorzacie I, panującej blisko 600 lat wcześniej, jednocześnie w Danii, Norwegii i w Szwecji.
Badania opinii publicznej z tamtego okresu wskazywały, że ponad połowa Duńczyków pozytywnie zapatrywała się wówczas na zmianę ustroju na republikański. Ale młodej, 32-letniej Małgorzaty II to nie zrażało. Krok po kroku, rok po roku, budowała swoją pozycję u rodaków i zaskarbiała ich sympatię. Społeczne poparcie dla monarchii podwoiło się.
– Królowa jest bardzo lubiana. Ceni się ją za bezpośredniość i otwartość w krytyce rządów czy społeczeństwa. Potrafiła w orędziu jasno powiedzieć, co jej się nie podoba i Duńczycy brali to sobie do serca. Decyzja o rezygnacji była zaskakująca. Dania jest po niej w swego rodzaju żałobie – mówi dla „Wprost” Mateusz Gibała, obserwator polityki państw nordyckich, autor bloga „Polityka po nordycku”.
Tradycja w nowoczesnym wydaniu
Małgorzata II trzymała się z daleka od bieżącej duńskiej polityki. Skupiała się na funkcjach reprezentacyjnych i karmieniu swojej artystycznej duszy. Tworzyła scenografie, kostiumy i ilustracje, tłumaczyła książki. Działała pod pseudonimem.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.