Przeprowadzona w piątek seria bombardowań, to pierwsza – jak podaje Dowództwo Centralne USA – z odpowiedzi administracji prezydenta Joe Bidena. W najbliższych dniach może dojść do kolejnych ataków odwetowych na wspieranych przez Iran bojowników.
USA namierzyły i zbombardowały w piątek ponad 85 celów powiązanych z Korpusem Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC). Były to m.in. centra dowodzenia, ośrodki wywiadowcze, składy rakiet, pocisków i dronów, obiekty logistyczne. Agencja Reutera zwraca uwagę, że choć ataki nie były namierzone na cele w Iranie, to działania te sygnalizują dalszą eskalację konfliktu na Bliskim Wschodzie w wyniku trwającej od ponad trzech miesięcy wojny Izraela z palestyńskimi bojownikami Hamasu w Gazie.
Amerykanie zaatakowali cele w Syrii i Iraku. Zapowiedzieli kolejne
Amerykańskie dowództwo nie informuje o liczbie ofiar po stronie przeciwnika, ale potwierdza, że bombardowania spowodowały duże wtórne eksplozje, ponieważ celem ataku padły także składy broni. Syryjskie media państwowe podały w piątek, że „amerykańska agresja” na tereny pustynne oraz na granicy syryjsko-irackiej spowodowała wiele ofiar i obrażeń.
Irackie wojsko podało z kolei, że ataki miały miejsce na irackim obszarze przygranicznym i ostrzegło, że działania Amerykanów mogą wywołać niestabilność w regionie. „Te naloty stanowią naruszenie suwerenności Iraku, podważają wysiłki irackiego rządu i stanowią zagrożenie, które może doprowadzić Irak i region do tragicznych konsekwencji” – oznajmił w oświadczeniu rzecznik irackiej armii Yahya Rasool.
W niedzielę doszło do ataku na bazę USA w Jordanii, w pobliżu granicy z Syrią. Zginęło trzech amerykańskich żołnierzy, a ponad 40 zostało rannych. Był to pierwszy śmiertelny atak na wojska amerykańskie od wybuchu wojny między Izraelem a Hamasem w październiku i oznacza poważną eskalację napięć, które ogarnęły Bliski Wschód.
Czytaj też:
Sikorski nie poleci na razie do USA. Polskie MSZ wydało komunikatCzytaj też:
Przełom w amerykańskim Senacie. „Porozumienie zostało osiągnięte”