Apel ze strony Rosji został wystosowany we wtorek. Chodzi o zapewnienie obywatelom Rosji mieszkającym w krajach bałtyckich bezpiecznej możliwości głosowania w wyborach prezydenckich zaplanowanych na przyszły miesiąc.
„Oświadczyliśmy Bałtom, że zgodnie z postanowieniami Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych z 1961 r. i na podstawie ogólnie przyjętej praktyki międzynarodowej, obowiązek podjęcia wszelkich odpowiednich środków w celu ochrony misji dyplomatycznych spoczywa na państwach przyjmujących” – oświadczyła rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa.
Wybory prezydenckie w Rosji. Zacharowa o „zdecydowanych krokach”
Moskwa po raz kolejny zażądała od władz Łotwy, Litwy i Estonii podjęcia niezbędnych kroków w celu zapewnienia bezpieczeństwa głosującym, a także pracownikom ambasad Federacji Rosyjskiej w okresie głosowania.
„Stwarzanie trudności podczas wyborów spowoduje poważne protesty wśród obywateli Rosji mieszkających w tych krajach, ponieważ narusza to ich prawa konstytucyjne” – ostrzegła Zacharowa w oświadczeniu.
Zaznaczyła, że Rosja będzie nadal dążyć do tego, aby kraje bałtyckie wypełniały swoje zobowiązania, a w przypadku dalszego sabotażu „będzie działać zdecydowanie w kontekście dwustronnym i w strukturach międzynarodowych, wyciągając konsekwencje wobec władz krajów bałtyckich”.
Wybory prezydenckie w Rosji odbędą się w dniach 15-17 marca. Do tej pory zarejestrowano w nich czterech kandydatów: obecnego prezydenta Władimira Putina, szefa nacjonalistycznej Liberalno-Demokratyczna Partii Rosji Leonida Słuckiego, przedstawiciela Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej Nikołaja Charitonowa i członka partii Nowy Lud, Władysława Dawankowa. Źródła Meduzy podały, że Kreml „nie jest gotowy”, aby pozwolić Centralnej Komisji Wyborczej na rejestrację w wyborach jakichkolwiek polityków antywojennych.
Czytaj też:
Władimir Putin wygłosi orędzie do rosyjskiego parlamentu. W grze symboliczna dataCzytaj też:
Zacharowa wpadła w szał po decyzji władz Bułgarii. „Złośliwa głupota rusofobów”