Kreml prowadzi operacje informacyjne przeciwko Mołdawii bardzo podobne do tych, które stosował przed inwazjami na Ukrainę w 2014 i 2022 roku. Celem takich działań jest prawdopodobnie stworzenie warunków uzasadniających ewentualną przyszłą agresję Rosji przeciwko Mołdawii. Szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow powiedział w Dumie Państwowej 14 lutego, że USA i UE kontrolują mołdawski rząd.
Kreml kontynuuje realizację groźnego planu. Przygotowuje narrację pod kolejną wojnę?
Minister spraw zagranicznych Rosji zarzucił Zachodowi zatrzymanie negocjacji w formacie „5 + 2”, które obejmują Mołdawię i Naddniestrze jako strony konfliktu, Ukrainę, Rosję i OBWE jako mediatorów oraz Unię Europejską i Stany Zjednoczone jako obserwatorów. Ławrow podkreślał, że w Naddniestrzu mieszka około 200 tys. rosyjskich obywateli i Rosja jest „zaniepokojona ich losem”.
Szef rosyjskiego MSZ oskarżał też Kiszyniów o wstrzymywanie dotacji z budżetu państwa autonomicznemu regionowi Gaugazja, który sprzeciwia się integracji Mołdawii z UE. Ławrow porównał działania władz w Kiszyniowie do sytuacji z 2013 r., kiedy Zachód „odmówił” dania ówczesnemu ukraińskiemu prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi czasu na przejrzenie umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską.
Siergiej Ławrow oskarża Zachód o stawianie „ultimatum” Mołdawii. W tle 2013 r.
Według szefa dyplomacji Rosji Zachód stawia Kiszyniowowi podobne „ultimatum” ws. integracji z UE. W przeszłości Kreml oskarżał Kijów o porzucenie i lekceważenie porozumień mińskich ustanowionych po zawieszeniu broni po 2014 r., po pierwszej rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Moskwa ideę „ochrony swoich obywateli za granicą” wykorzystała do obecności swoich wojsk w Naddniestrzu, które stacjonują tam od 1992 r., oraz w przypadku inwazji na Ukrainę w 2014 i 2022 r.
Kreml oskarżył Stany Zjednoczone o zorganizowanie protestów, które wybuchły po wycofaniu się Janukowycza z umowy stowarzyszeniowej z UE w 2013 r. Moskwa dodała, że późniejszy, rzekomy „zamach stanu” wspierany przez USA zmusił Rosję do inwazji na Krym i rozpoczęcia operacji wojskowych w Donbasie. Jens Stoltenberg stwierdził 14 lutego, że nie widzi bezpośredniego zagrożenia atakami wojskowymi na członka NATO, ale istnieje „stałe ryzyko” ataków hybrydowych.
Czytaj też:
„Musimy być gotowi na wojnę z Putinem”. Najważniejszy rumuński generał wzywa do działaniaCzytaj też:
Putin ma już kolejny cel po Ukrainie. Były szef CIA wskazał, kto powinien się obawiać