"Unia Europejska wychodzi z kryzysu instytucjonalnego i jest gotowa sprostać wyzwaniom przyszłości" - ogłosił z zadowoleniem premier kierującej w tym półroczu pracami UE Portugalii Jose Socrates. "UE będzie silniejsza, by sprostać wyzwaniom globalnym, wypełniać swą rolę na świecie i z zaufaniem spoglądać w przyszłość" - dodał.
"Jestem skrajnie szczęśliwy, misja wykonana. Mamy historyczne porozumienie. Teraz, mając w ręku to porozumienie, możemy z ufnością patrzeć w przyszłość" - powiedział szef Komisji Europejskiej Jose Barroso. "Bardzo dobrze, że mamy to za sobą" - powiedział z kolei polski prezydent Lech Kaczyński. "Polska wywalczyła wszystko co chciała" - zapewnił.
Niespodziewanie porozumienie udało się osiągnąć już w pierwszym dniu szczytu. Jak tłumaczył Socrates powiodło się to za sprawą porozumienia z Polską w sprawie tzw. mechanizmu z Joaniny.
"Już po pierwszej sesji szczytu przedstawiliśmy naszą propozycję podczas bilateralnego spotkania z polskim prezydentem. Porozumienie w sprawie Joaniny odblokowało dalsze negocjacje" - relacjonował premier Portugalii.
Kluczowe było też spotkanie prezydenta Kaczyńskiego z prezydentem Francji Nicolasem Sarkozym, premierem Włoch Romano Prodim i premierem Luksemburga Jean-Claude Junckerem, do których później dołączył Socrates.
Zdecydowano, że kompromis z Joaniny będzie prawnie wiążący, ale przy jednoczesnym respektowaniu ustaleń z czerwcowego szczytu. Dlatego mechanizm z Joaniny, umożliwiający krajom członkowskim odwlekanie podejmowania decyzji w UE przez "rozsądny czas", nawet jeśli nie mają one wystarczającej mniejszości blokującej, "pozostanie zdefiniowany w deklaracji" dołączonej do traktatu, jak uzgodniono w czerwcu - tłumaczył Socrates.
Natomiast by spełnić postulat Polski, do traktatu dołączony został dodatkowy protokół, który gwarantuje, że wszelkie zmiany mogą być w przyszłości wprowadzone do mechanizmu z Joaniny tylko jednomyślną decyzją wszystkich państw UE, a więc tylko za zgodą Polski.
Polsce, w przeciwieństwie do Włoch, nie udało się natomiast zwiększyć reprezentacji polskich eurodeputowanych w Parlamencie Europejskim. Ich liczba będzie wynosiła 51, czyli bez zmian w stosunku do przyjętego 11 października raportu o podziale miejsc przez Parlament Europejski. Liczba włoskich europosłów wzrośnie do 73, czyli wyniesie tyle samo, ile przewidziano dla Wielkiej Brytanii, i tylko o jednego posła mniej niż dostała Francja. Hiszpania będzie miała 54 posłów, o trzech więcej niż Polska.
Warszawa ma natomiast posiadać, wzorem innych dużych państw UE, swojego stałego rzecznika generalnego w Trybunale Sprawiedliwości. Rzecznicy Trybunału to renomowani prawnicy, którzy przedstawiają sędziom swoją ocenę prawną toczącej się sprawy, zanim zapada wyrok.
Nowy traktat ma wejść w życie 1 stycznia 2009 roku, pod warunkiem jednak, że tym razem nie będzie problemów z jego ratyfikacją. Poprzedni projekt traktatu konstytucyjnego UE przepadł w 2005 roku w referendach we Francji i Holandii.
Zanim zacznie się jednak proces ratyfikacji, 13 grudnia w Lizbonie nastąpi uroczyste podpisanie traktatu, tak by wzorem swego poprzednika - traktatu z Nicei, mógł nosić imię traktatu z Lizbony. "Nie jest to dla nas data szczególna, ale w tej sprawie już nie protestowałem" - przyznał na konferencji prasowej Lech Kaczyński.
Traktat Reformujący zachowuje najważniejsze postanowienia instytucjonalne eurokonstytucji. Wśród nich są zapisy o wprowadzeniu stanowiska przewodniczącego UE (kadencja 2,5 roku), zredukowaniu do 18 liczby członków Komisji Europejskiej od 2014 roku, jednolitej osobowości prawnej UE, a także o utworzeniu stanowiska wysokiego przedstawiciela Unii Europejskiej, którego początkowo planowano nazywać ministrem spraw zagranicznych.
pap, ss