Jak podaje Ukraińska Prawda, powołując się na oświadczenie prezydenckiego komitetu wywiadowczego, odpowiedzialni za realizację operacji Majdan-3 mieli rozpowszechniać fałszywe informacje, traktujące m.in. o pewnej przegranej Ukrainy – co robili zaraz po rozpoczęciu inwazji, a później także o rzekomym zmęczeniu sprawami wokół konfliktu.
Rosjanie wydają krocie na ataki dezinformacyjne
Działania Rosjan miały na celu wywołać określone emocje u Ukraińców – przede wszystkim strach. Rosjanom chodziło też zdemoralizowanie obywateli zaatakowanego kraju i o skłócenie wszystkich ze wszystkimi, by zapanowała niezgoda wśród cywili, żołnierzy czy dziennikarzy i polityków. Chcieli też, by powszechnie poddawano w wątpliwość decyzje podejmowane przez rząd, a także, by wywołano negatywne emocje wśród obywateli – względem ukraińskiego wojska. Mieli też rozsiewać teorie spiskowe. „Metodologia jest tradycyjna dla rosyjskich służb specjalnych” – czytamy.
Służby te „mają duże doświadczenie w prowadzeniu wojny hybrydowej. Wydają tyle samo na ataki informacyjne przeciwko Ukrainie, co na konwencjonalne działania wojenne” – zauważa zespół do specjalnych zadań przy prezydencie.
Podano też konkretne sumy pieniędzy, które Rosja wydała na operację Majdan-3:
- 250 mln dolarów (prawie 994,5 mln zł) – taką kwotę przeznaczono na ów cel jedynie w listopadzie,
- 1 mld dolarów (blisko 3,73 mld zł) – tyle Rosja przeznaczy na całe przedsięwzięcie, które zakończy się w marcu lub maju.
Kiedy Rosjanie przystąpią do ofensywy? Chcieliby odnieść zwycięstwo na wschodzie Ukrainy
Komitet uważa, że w ciągu najbliższych tygodni Rosjanie „zaprzestaną wszelkich wysiłków na rzecz rozpowszechniania narracji szkodliwych dla globalnego bezpieczeństwa i podżegania do konfliktów” – tyczących się Ukrainy, ale także innych państw – głównie sojuszników broniącego się kraju.
Ostatecznie Rosjanie chcą doprowadzić do sytuacji, by reszta świata zaczęła postrzegać Rosję jako groźnego rywala, mającego przewagę nad Zachodem (po to pojawiają się m.in. informacje o „superbroniach”, którymi mają rzekomo dysponować Rosjanie) i by zachodnie mocarstwa nie przeszkadzały Putinowi w realizacji „operacji wojskowej” (jak nazywa inwazję prezydent Federacji Rosyjskiej) – ponieważ ewentualne wtrącanie się w wojnę Zachodu miałoby być niebezpieczne dla świata. Rosja chciałby ponadto, by państwa pominęły w rozmowach z Kremlem Ukrainę, rozmawiając o jej przyszłości.
Rosjanie liczą, że sytuacja na Ukrainie w połowie czerwca ulegnie pogorszeniu, co Kreml chce wykorzystać, by pokonać państwo na wschodzie. Komitet wezwał obywateli i sojuszników, by wspólnie odparli zamierzenia Rosjan i byli uważni – szczególnie w obszarze informacyjnym.
Czytaj też:
Jest data pogrzebu Aleksieja NawalnegoCzytaj też:
Najgorszy scenariusz w Ukrainie. Gen. Skrzypczak dla „Wprost”: Wojna przyspiesza, Putin odzyskał inicjatywę