Kwestia granicy z Teksasem jest jedną z najbardziej polaryzujących w amerykańskiej polityce i będzie miała kluczowe znaczenie dla tegorocznych wyborów prezydenckich. Prawdopodobni faworyci do nominacji swojej partii w 2024 roku znajdowali się około 480 km od siebie w Teksasie – Biden był w Brownsville, a Trump odwiedził Eagle Pass. Imigracja zdominowała wczesną część kampanii w 2024 r., a obaj kandydaci wskazali na siebie palcem w tej kwestii.
Donald Trump o „migrantach Bidena”
Joe Biden oskarżył swojego republikańskiego rywala – który mówił o „bardzo niebezpiecznej” sytuacji na granicy – o utrudnianie jego wysiłków na rzecz unormowania sytuacji na przejściach granicznych. Trump obiecywał że „zajmie się” kwestią nielegalnej imigracji, jeśli zostanie ponownie wybrany na urząd. Wcześniej obiecał masowe deportacje, jeśli ponownie zdobędzie władzę.
Republikanie w Izbie Reprezentantów zablokowali dwupartyjne reformy graniczne, a Demokraci twierdzą, że jest to wysiłek zaplanowany przez Trumpa, aby odmówić im zwycięstwa przed wyborami.
Kwestia ta znajduje się w centrum uwagi, ponieważ podczas kadencji Bidena zatrzymano ponad 6,3 miliona migrantów nielegalnie przekraczających granicę USA – to więcej niż za poprzednich prezydentur.
Eksperci twierdzą jednak, że przyczyny tego wzrostu są złożone – niektóre czynniki pochodzą sprzed jego rządów i znajdują się poza amerykańską kontrolą.
W swoim przemówieniu Trump powiedział, że „tysiące” migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki nielegalnie przedostaje się z Meksyku. W rzeczywistości większość z nich pochodzi z Ameryki Łacińskiej. Użył również określenia „przestępczość migrantów Bidena”, chociaż nie ma krajowych danych potwierdzających fale przestępczości spowodowane przez migrantów w amerykańskich miastach.
Czytaj też:
Przełom w amerykańskim Senacie. „Porozumienie zostało osiągnięte”Czytaj też:
USA zamykają przejścia graniczne z Meksykiem. "Dramatyczny exodus setek tysięcy ludzi"