Poślubiła kukłę, z którą ma troje „dzieci”. 37-latka narzeka na trudy życia: Jest ciężko

Poślubiła kukłę, z którą ma troje „dzieci”. 37-latka narzeka na trudy życia: Jest ciężko

Meirivone Rocha Moraes z „mężem” i „dzieckiem”
Meirivone Rocha Moraes z „mężem” i „dzieckiem” Źródło: TikTok / @meirivoneemarcelo
Meirivone Rocha Moraes, 37-letnia Brazylijka prowadzi intensywne, choć nietypowe życie rodzinne. Kobieta zakochała się w dużej, szmacianej lalce do tego stopnia, że wzięła z nią ślub, a nawet doczekała się „dzieci”. Kobieta narzeka jednak na trudy życia, mówi, że jest skomplikowane.

Historia ma swój początek w momencie, w którym matka Brazylijki zrobiła jej dużą szmacianą lalkę. Wszystko przez to, że 37-latka miała czuć się samotna. Niewinny – jak się wtedy wydawało – prezent stał się jednak elementem jej życia na znacznie dłuższy czas. Mairivone Moraes szybko zakochała się w lalce, której nadała imię Marcelo, a niedługo później, w 2018 roku, para „wzięła ślub” oraz zorganizowała wesele, na którym bawiło się 250 osób.

Wzięła ślub z kukłą. Doczekali się „dzieci”

Na tym jednak nie koniec. Kobieta jest aktywna w mediach społecznościowych, gdzie pokazuje, jak wygląda jej codzienne życie. Po ślubie wyzwań było coraz więcej, bo Brazylijka ogłosiła, że jest „w ciąży”. Kobieta skarżyła się jednak na trudności w „związku”. Oskarżyła męża-kukłę o zdradę, po której – w ramach kary – kazała mu spać na kanapie, a także zabrała przyczepionego do niego penisa.

37-latka stwierdziła również, że najlepszym wyjściem z kryzysu będzie urodzenie kolejnego dziecka. W ten właśnie sposób Mairivone i Marcelo doczekali się „bliźniąt”. Nadali im imiona: Marcela i Emilia. Kobieta wyznała, że życie z trójką „dzieci” to wyzwanie, jednak – jak zapewnia – jej mąż pomaga jej w czynnościach domowych i bardzo ją odciąża. – Jest ciężko, ale każdy moment sprawia, że się wzruszam. Gdy jestem zmęczona, mój mąż pomaga mi z myciem, karmieniem, czy usypianiem – powiedziała w rozmowie z Daily Mail.

37-latka mówi o trudnościach i stresie męża. „Wydatki rosną, a on musi płacić za jedzenie”

Kobieta dodaje jednak, że jej „mąż” odczuwa konsekwencje dużej liczby obowiązków, co sprawia, że jest zestresowany. – Wydatki rosną, a on musi płacić za jedzenie, ubrania, czynsz, wodę, prąd i leki – stwierdziła 37-latka. Jednak, jej zdaniem, oboje czerpią radość z tego, że dom jest pełen dzieci radości, śmiechu.

Brazylijka przyznała jednocześnie, że nie zawsze wszystko się układa po ich myśli. W ubiegłym roku kobieta ogłosiła, że jej syn został porwany, więc na ulicy rozwieszała ulotki z informacją o zaginięciu, aż w końcu kukła została odnaleziona.

Czytaj też:
Śmierć 18-latki z Kobylej Góry. Dzień wcześniej miała pojawić się w ostrzeszowskim szpitalu. Jest oświadczenie
Czytaj też:
Anna Popek zdecydowanie o przeniesieniu religii do kościoła. „Wiadomo, że jest gorzej”

Źródło: Daily Mail