Według Husajna Chalida, burmistrza Zakho, oddalonego o 475 kilometrów na północny zachód od Bagdadu, w proteście mogło wziąć udział około 15 tysięcy ludzi.
Demonstranci wymachiwali flagami Kurdystanu. W tłumie słychać było okrzyki: "Nie dla tureckich najazdów wojskowych", "Tak dla pokoju i bezpieczeństwa", "Będziemy tarczą, by bronić naszych miast".
Manifestujący oskarżyli Turcję o próbę wzniecania niepokoju w tym względnie spokojnym autonomicznym regionie na północy Iraku. Ostrzegli przy tym, że będą bronili swego terytorium. Zaapelowali do władz w Ankarze, aby nie przeprowadzały transgranicznych ataków na separatystów z Partii Pracujących Kurdystanu (PKK).
"Ta demonstracja wyraża sprzeciw kurdyjskiej społeczności wobec zielonego światła, jakie turecki parlament dał rządowi, żeby najechał Kurdystan" - powiedział burmistrz Chalid w wywiadzie, cytowanym przez agencję Associated Press.
Od 1984 roku PKK toczy z tureckim siłami bezpieczeństwa walkę o autonomię południowo-wschodnich regionów Turcji. Konflikt pochłonął dotychczas około 30 tys. ofiar śmiertelnych.
W środę parlament w Ankarze znaczną większością głosów zaaprobował prośbę rządu o zgodę na przekraczanie przez armię turecką granicy z Irakiem w ramach walki z kurdyjskimi separatystami z PKK. Termin i zakres operacji zostanie ustalony przez rząd premiera Recepa Tayyipa Erdogana.
pap, ss