W ciągu ostatnich tygodni francuski prezydent działa szczególnie mocno w kwestii sytuacji, w jakiej znalazła się Ukraina. Tak wzmożona aktywność nie uszła uwadze komentatorów, jak i przedstawicieli rządów państw NATO. Chodzi m.in. o apele, by sojusznicy „nie byli tchórzami” w kwestii pomocy, jakiej mogą udzielić.
W kontekście tym pojawia się kwestia wysłania francuskich wojsk do Ukrainy. Emmanuel Macron z początkiem marca zapewnił, że jego kraj „nie rozważa na razie takiej możliwości”, ale „rozpoczyna dyskusję”, w jaki sposób można wesprzeć Ukrainę.
Francja wyśle wojska do Ukrainy? Dziś nie, ale...
Macron spotkał się w czwartek z przywódcami partii politycznych, aby przedstawić swoje stanowisko. Przekonywał, że nie może być żadnych ograniczeń we wspieraniu napadniętego kraju. Choć jego kancelaria nie opublikowała szczegółowego komunikatu z tych obrad, to francuskie media cytują wypowiedzi uczestniczących w nim polityków.
Manuel Bompard, jeden z liderów Partii Lewicy (PG), koordynator Niepokornej Francji (LFI), powiedział „L'Independent”, że „przyszedł na spotkanie zmartwiony, a wyszedł zmartwiony jeszcze bardziej”. Z kolei sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej (PCF) Fabien Roussel dodał, że Macron „pokazał parlamentarzystom mapy możliwych kierunków rosyjskich ataków na Ukrainę”.
– Macron wspomniał o scenariuszu, który mógłby wywołać interwencję: natarcie frontu w kierunku Odessy lub Kijowa” – powiedział polityk. Według liderki partii Europa Ekologia – Zieloni (EÉLV) Marine Tondelier podczas spotkania Macron miał powiedzieć, że Władimir Putin „nie ma granic”, a ograniczenia, jakie sobie wyznaczają sojusznicy Ukrainy, dają Rosji przewagę. Z jej relacji wynika, że prezydent jest zdania, że Francja „musi pokazać, że nie ma żadnych ograniczeń”.
Żadnych „czerwonych linii” w kwestiach francuskiego wsparcia dla Ukrainy
Przewodniczący Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella przekazał, że z wypowiedzi Macrona wynika, że nie ma już żadnych ograniczeń ani „czerwonych linii” w kwestiach francuskiego wsparcia dla Ukrainy. – Prezydent bardzo poważnie mówił o konieczności szybkiego zmobilizowania dodatkowych środków do walki z rosyjskim zagrożeniem w Ukrainie – powiedział w komentarzu dla „Le Figaro” poseł Bertrand Panchet.
Jeden z uczestników spotkania, którego nazwiska nie ujawniono powiedział „Le Monde”, że Macron mówił także o ryzyku natarcia armii rosyjskiej w kierunku Odessy lub Kijowa. „W żadnym wypadku nie powinniśmy pozwolić Moskwie na to” – miał powiedzieć Macron według tego źródła.
To czy prezydent Francji mówił dosłownie o „czerwonych liniach” nie jest pewne, jednak na takie sformułowanie zareagował wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Dmitrij Miedwiediew. „Oznacza to, że wówczas Rosja nie ma już żadnych czerwonych linii w stosunku do Francji” – oświadczył.
Miedwiediew zakończył swój post frazą zaczerpniętą z prawa rzymskiego – „In hostem omnia licita”, co oznacza „w stosunku do wroga wszystko jest dozwolone”.
Czytaj też:
Grossi w Rosji. Spotkanie z Putinem miało „napięty” charakterCzytaj też:
Szwecja stała się 32. członkiem NATO. Tak wygląda oficjalny protokół