Do ataku doszło późnym wieczorem we wtorek, 12 marca. Leonid Wołkow został napadnięty na podwórku przed swoim domem w Wilnie. Nieznany sprawca potraktował go gazem łzawiącym, a następnie zadał mu ciosy młotkiem w nogi i ręce.
Leonid Wołkow zaatakowany w Wilnie
Wieloletni doradca Aleksieja Nawalnego trafił do szpitala. Po kilku godzinach opuścił placówkę i opowiedział o zdarzeniu w nagraniu opublikowanym w serwisie Telegram. Przyznał, że lekarze stwierdzili u niego złamanie ręki, a noga, w którą został uderzony 15 razy, nie została uszkodzona. – Chcieli zrobić ze mnie kotleta – dodał. Zapewnił jednak, że wkrótce wróci do zdrowia i jest wdzięczny za wszelkie wsparcie. Podkreślił również, że niesamowicie cieszy się z tego, że wciąż żyje.
– Najważniejsze jest to, że będziemy dalej działać i się nie poddamy – zapowiedział. Zaznaczył, że na razie nie jest w stanie udzielać komentarzy na temat ataku, jednak jego zdaniem były to „typowe, bandyckie pozdrowienia od Putina”. – Władimirze, również cię pozdrawiam, cóż więcej mogę powiedzieć – podsumował Wołkow.
Litewskie władze oskarżają Rosję
Napaść na rosyjskiego opozycjonistę skomentował prezydent Litwy. Gitanas Nauseda stwierdził, że atak z pewnością był zaplanowany i miał związek z innymi prowokacjami przeciwko jego państwu. – Mogę powiedzieć Putinowi tylko jedno: nikt się tutaj was nie boi – oznajmił, cytowany przez „The Guardian”.
Do zdarzenia odniósł się także Departament Bezpieczeństwa Państwowego Litwy. Przyznano, że napaść prawdopodobnie została zaplanowana przez Moskwę i przeprowadzona na jej zlecenie. Celem miało być zablokowanie wpływu opozycjonistów na wybory prezydenckie w Rosji. Policja zapewniła, że dochodzenie w tej sprawie jest traktowane bardzo poważnie, a na zidentyfikowanie sprawcy przeznaczono już ogromne środki.
Czytaj też:
Nie żyje wiceprezes Łukoilu. 2 dni wcześniej Ukraińcy zaatakowali rafinerięCzytaj też:
Franciszek znów zabrał głos ws. inwazji Rosji na Ukrainę. „Tylu młodych ludzi idzie na śmierć”