Każdy chciałby być jak Rupert Murdoch. Kariera tego miliardera, a przede wszystkim wpływ, jaki zdobył na media, mocno inspiruje wyobraźnię – bo też styk polityki, wielkiego biznesu, świata gwiazd i seksu zawsze działa pobudzająco. Efekt jeszcze podsycił serial „Sukcesja”, inspirowany życiem Murdocha, jego licznych żon, narzeczonych i dzieci, który stał się sukcesem liczonym w milionach i prestiżowych wyróżnieniach z nagrodą Emmy na czele. Murdoch stał się dla światów mediów tym, kim Warren Buffett dla giełdy, Elon Musk dla nowoczesnych technologii, a Michael Jordan dla koszykówki: globalną ikoną.
Już Arystoteles mawiał, że ten, kto nie potrafi być dobrym naśladowcą, nie może być dobrym przywódcą – bo też bez etapu szukania odpowiednich wzorców i ściągania od nich nie da się stworzyć własnego stylu działania. Także domorosłych magnatów medialnych marzących o tym, by zyskać poklask i wpływy nie brakuje.
Konkurencja w walce o rolę „nowego Murdocha” jest zacięta, bo też wielu marzy o możliwościach i splendorze, jakie są udziałem australijsko-amerykańskie inwestora.
W tej konkurencji w ostatnich latach coraz wyżej plasują się akcje Paula Marshalla.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.