Władimir Putin w czwartek 11 kwietnia spotkał się z Aleksandrem Łukaszenką. Prezydent Rosji podczas przywitania swojego białoruskiego odpowiednika wspomniał, że poruszą kwestie bezpieczeństwa na granicach ich państw. Putin podkreślił, że zdaje sobie sprawę z tego, że Łukaszenka jest świadomy tego, co się dzieje wokół Ukrainy. Zaznaczył jednak, że chce go wprowadzić w szczegóły.
Rosyjski przywódca przekonywał, że jego kraj jest otwarty na kwestię pokojowego rozwiązania konfliktu. Przekonywał, że Rosja nie zaczęła wojny w 2014 roku, a wszystko zaczęło się od „zamachu stanu w Ukrainie”. Zauważył, że kiedy zrobiło się „gorąco”, to Białoruś zainicjowała rozmowy pokojowe. Putin powiedział, że następnie negocjacje przeniosły się do Turcji i tam zostało wypracowane porozumienie, które parafowano.
Władimir Putin spotkał się z Aleksandrem Łukaszenką. Wspomniał o rozmowach pokojowych z Ukrainą
Zdaniem prezydenta Rosji Ukraina z tego zrezygnowała pod naciskiem Zachodu. Putin przypomniał, że wówczas mówiono, że Kijów nie może podpisać tego dokumentu z „pistoletem przy głowie” i koniecznie było wycofanie wojsk ze stolicy Ukrainy. Rosyjski przywódca dodał, że po spełnieniu tych żądań umowa i tak została wyrzucona do kosza. Dziwił się także, że jego kraj nie został zaproszony na konferencję pokojową do Szwajcarii.
Putin zabrał też głos w innych sprawach. – Niestety ostatnio zaobserwowaliśmy serię ataków na nasze obiekty energetyczne i byliśmy zmuszeni zareagować. Chcę podkreślić: nawet ze względów humanitarnych nie przeprowadziliśmy zimą żadnych uderzeń. Mam na myśli to, że nie chcieliśmy pozostawić instytucji społecznych, szpitali itp. bez zasilania. Jednak po serii ataków na nasze obiekty energetyczne byliśmy zmuszeni odpowiedzieć – zakończył.
Czytaj też:
Łukaszenka będzie eskalował sytuację na granicy z Polską? „Nie można wykluczyć prowokacji”Czytaj też:
Premier ostrzega przed działaniami Łukaszenki. „Mamy coraz więcej sygnałów”