Niemal od początku kryzysu migracyjnego, Mińsk oskarża polskie służby o to, co dzieje się na granicy. Choć motywowani przez białoruski rząd migranci z różnych regionów świata usiłują przedostać się do Polski nie legalnie, reżim Łukaszenki krytykuje władze w Warszawie, zarzucając im wrogie działanie. W ostatnim czasie polskie służby notują ponowne wzmożenie działań cudzoziemców.
Jak donosi Biełsat, Komitet Śledczy Białorusi kontynuuje dochodzenie, w którym mowa o brutalnym traktowaniu nielegalnych migrantów. Mowa w nim o 166 poszkodowanych cudzoziemcach. Jednak Polska nie jest na tej liście jedyna, bowiem w sprawie przeciwko Łotwie chodzi o 38 cudzoziemców.
Białoruś oskarża Polskę o „propagandę wojenną”
Portal informuje, że funkcjonariusze służb z Polski, Litwy i Łotwy oskarżani są w „propagandę wojenną”, „zbrodnie przeciwko bezpieczeństwu ludzkości”, „celowe spowodowanie poważnego uszczerbku na zdrowiu”, „porzucenie w niebezpieczeństwie” i „morderstwo”.
Szef polskiego MSZ odniósł się do sytuacji na granicy podczas czwartkowej wizyty w Słubicach, gdzie spotkał się ze swoją niemiecką odpowiedniczką. Sikorski zwrócił uwagę, że za sytuację odpowiada reżim Aleksandra Łukaszenki.
– Musimy mieć jasność intelektualną, kto jest źródłem tego problemu – zaznaczył, wskazując na białoruskiego dyktatora. Minister przypomniał, że zniósł on wizy dla krajów, skąd przybywają migranci, a następnie kieruje ich na granicę m.in. z Polską. Minister spraw zagranicznych powiedział, że być może – choć to „spekulacje” – Łukaszenka takimi działaniami chce doprowadzić do tego, by Polska zapłaciła „okup” – jeśli proceder na granicy ma się skończyć. Sikorski podkreślił, że Polacy nie mogą jednak poddać się takiemu „szantażowi”.
Czytaj też:
Kuriozalne zachowanie Łukaszenki. Kazał ministrowi kopać rękoma w ziemiCzytaj też:
Tam ma stanąć pałac Łukaszenki. W tle afera z działką za 500 mln dolarów