W poniedziałek poinformowano, że Hamas przystał na egipsko-katarską propozycję zawieszenia broni. Chwilę później przyszła decyzja Izraela: odmowa. Powodem miały być różnice między porozumieniem wypracowanym przez Egipt i Katar, a tym, którego domagał się Izrael sam w sobie.
Zamiast tego rząd Benjamina Netanjahu zapowiedział dalszą ofensywę w Strefie Gazy. Pojawiło się realne zagrożenie, że izraelskie wojsko rozpocznie operację lądową w i tak już ostrzeliwanym Rafah.
Izrael zapowiada atak na Rafah
Od początku odwetu Izraela w Strefie Gazy zginęło blisko 35 tys. Palestyńczyków, a kolejne 80 tys. zostało rannych. Położone tuż przy granicy z Egiptem Rafah to ostatnie względnie bezpieczne miejsce w strefie. Schroniło się w nim ponad milion palestyńskich uchodźców.
Izrael ataki na Rafah tłumaczy tym, że nadal ukrywać się mają tam bojownicy Hamasu. Po ataku Hamasu z 7 października, który rozpoczął na masową skalę tamtejszy konflikt, Izrael zapowiedział jego doszczętne zniszczenie.
Biały Dom grozi wstrzymaniem dostaw broni
Opinia międzynarodowa ma jednak wiele zastrzeżeń. Pojawiają się one także z Białego Domu. – W opinii Joe Bidena uderzenie na Rafah nie posunie naprzód celu – powiedział John Kirby, rzecznik Rady Bezpieczeństwa przy Białym Domu.
Co więcej, Joe Biden zagroził Izraelowi wstrzymaniem wsparcia. – Postawiłem sprawę jasno, że jeśli wejdą do Rafah... nie dostarczę im broni, która w przeszłości była używana do rozprawiania się z Rafah, rozprawiania się z miastami – powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych.
Zapowiedź ta pojawiła się wbrew zatwierdzonemu w ubiegłym miesiącu przez Kongres przekazaniu kolejnych 26 mld dolarów na wsparcie militarne dla Izraela. – Będziemy nadal zapewniać bezpieczeństwo Izraela jeśli chodzi o Żelazną kopułę i zdolność do odpierania ataków przeprowadzanych ostatnio z Bliskiego Wschodu. (...) Nie zamierzamy... nie zamierzamy dostarczać broni i pocisków artyleryjskich – tłumaczył.
Benjamin Netanjahu odpowiada Joe Bidenowi
Groźba ze strony Joe Bidena spotkała się z szeroką krytyką Izraela. Ambasador Izreala w Stanach Zjednoczonych Michael Herzog oświadczył, że jest to „zły sygnał” wysłany Hamasowi, który stawia Izrael w trudnej sytuacji. – Musimy uporać się z Rafah w ten czy inny sposób – zarzekał.
Głos w sprawie zabrał także premier Benjamin Netanjahu. – Jeśli będziemy musieli, będziemy walczyć paznokciami. Ale mamy znacznie więcej niż paznokcie – skomentował.
Czytaj też:
Sikorski w Fox News. „Pomogliśmy USA, teraz my potrzebujemy was”Czytaj też:
Ukraina o krok od otrzymania gigantycznych pieniędzy. Chodzi o rosyjskie aktywa