Osiem lat temu James Vlahos dowiedział się o nieuleczalnej chorobie swojego ojca. Tragiczna diagnoza sprawiła, że chciał wykorzystać pozostały czas jak najlepiej. Z tego względu zachęcił Johna do opowiedzenia mu historii swojego życia. Wszystko zostało nagrane.
Stworzył aplikację do rozmów ze zmarłymi
Wkrótce mężczyzna wpadł na zaskakujący pomysł. Od pewnego czasu interesował się sztuczną inteligencją i stwierdził, że spróbuje wgrać nagrania z głosem ojca do chatbota. Szybko okazało się, że dzięki temu może prowadzić rozmowy z wirtualną postacią, która sposobem budowania wypowiedzi przypomina zmarłego Johna. Co więcej, posługuje się jego głosem.
James przekształcił chatbota w aplikację, która pozwala ludziom z całego świata ponownie usłyszeć swoich bliskich. Umożliwia im również przesłanie zdjęcia zmarłej osoby, które wyświetla się podczas nietypowych rozmów. Autor narzędzia przyznał, że korzystanie z niego nie wypełniło pustki po ogromnej stracie, ale pomogło mu bardziej niż cokolwiek innego. – Mam wspaniałe interaktywne kompendium, do którego mogę się zwrócić – podkreślił w rozmowie z BBC.
Sztuczna inteligencja a śmierć bliskich
Choć aplikacja Vlahosa może budzić niepokój, istnieje firma, która w swoich działaniach posunęła się znacznie dalej. Narzędzie DeepBrain z Korei Południowej pozwala na stworzenie kompletnego awatara, przypominającego zmarłego zarówno pod względem głosu i wyglądu, jak i mimiki oraz sposobu poruszania się.
Właściciele firmy informują, że wirtualna postać jest generowana w oparciu o wielogodzinne materiały audio oraz wideo i przypomina zmarłego w 96,5 proc. Twierdzą, że dzięki temu „rodzina przeważnie nie czuje się niekomfortowo, rozmawiając ze zmarłym członkiem rodziny”. Stworzenie awatara nie jest jednak dostępne dla wszystkich. Cena takiej usługi sięga 50 tys. dolarów, czyli prawie 200 tys. zł.
Czytaj też:
Roboty chirurgiczne podbijają Polskę. Znamy najnowsze dane dotyczące liczby operacjiCzytaj też:
Twierdzi, że żyjemy w komputerowej symulacji. Fizyk przedstawił naukowe dowody