Opozycja od sześciu dni blokowała centrum miasta, domagając się ustąpienia prezydenta Michaiła Saakaszwilego. Jak podaje agencja Reutera, powołując się na uczestników demonstracji, na plac weszło około tysiąca policjantów, plastikowymi pałkami bijąc zgromadzonych. Co najmniej dwaj działacze opozycji zostali aresztowani. W momencie interwencji policji - rano w środę - na placu było około stu demonstrantów, w tym 47 osób, prowadzących głodówkę.
Przestała także nadawać swój program sympatyzująca z opozycją gruzińska telewizja Imedi. Przerwała ona w środę nadawanie informacji tuż po tym, gdy podała, że specjalne oddziały policji weszły do jej siedziby. "Zostaliśmy poinformowani, że siły specjalne właśnie weszły do budynku Imedi TV" - powiedział prezenter. Chwilę po tym zniknął obraz.
Opozycja oskarża gruzińskiego prezydenta o autorytaryzm i domaga się jego ustąpienia. Manifestanci oskarżają też władze o korupcję i nepotyzm.
39-letni obecnie Michaił Saakaszwili, który doszedł do władzy w roku 2003 w następstwie bezkrwawej rewolucji, zwanej "rewolucją róż", odrzuca te oskarżenia. Wykluczył w niedzielę przedterminowe wybory parlamentarne, których domaga się opozycja. Oskarżył też siły opozycyjne o kampanię oszczerstw i uważa, że za demonstrantami stoją "ciemne siły".
We środę wprost oskarżył Moskwę o podsycanie niepokojów w Gruzji. Powiedział, że gruzińskie MSZ zarzuciło kilku pracownikom rosyjskiej ambasady w Tbilisi działalność szpiegowską i uznało ich za osoby niepożądane (persona non grata). Mają oni zostać w najblizszym czasie wydaleni z Gruzji. Jak poinformowała rzeczniczka MSZ, do Tbilisi został wezwany na konsultacje gruziński ambasador w Rosji, Irakli Czubiniszwili, zaś ambasador Rosji w Gruzji, Wiaczesław Kowalenko, na rozmowę do gruzińskiego MSZ.
W wystąpieniu telewizyjnym, które było transmitowane także przez rosyjską telewizję i tłumaczone na rosyjski prezydent Saakaszwili powiedział, że "Gruzja stanęła w obliczu bardzo poważnego zagrożenia". "Wysoko postawieni pracownicy rosyjskich służb specjalnych stoją za tym". Podkreślając, że ma dowody na to, co mówi. Wystąpienie Saakaszwilego wyemitowano w kilka godzin po tym, gdy siły policyjne rozpędziły demonstrantów w Tbilisi, używając gazu łzawiącego, pałek i kul kauczukowych.
Stosunki między Moskwą a Tbilisi pozostają napięte od chwili objęcia w 2004 r. urzędu prezydenta Gruzji przez nastawionego prozachodnio Micheila Saakaszwilego.
ab, em, pap