Konie Przewalskiego nazywane są ostatnimi dzikimi końmi na świecie. Po udanym odtworzeniu gatunku w Mongolii, grupa ośmiu tych zwierząt była przygotowywana do podróży z Europy do Kazachstanu. Ostatecznie wysłane zostały cztery klacze oraz ogier z Berlina i dwie klacze z Pragi, ponieważ jeden z koni zaniemógł. Przysiadł tuż przed lotem, co mogło wskazywać na problemy zdrowotne.
Koń Przewalskiego wróci na stepy Kazachstanu
– Był tylko trochę oszołomiony, kiedy wracał, ale teraz czuje się dobrze. Te konie muszą stać przez całą podróż. Nie mogą siedzieć – głównie dlatego, że krew musi krążyć prawidłowo. To w sumie 30-godzinna podróż, a konie przeżyją tylko wtedy, gdy będą stały przez całą drogę – tłumaczył Filip Mašek, rzecznik praskiego zoo.
W ciągu najbliższych 5 lat do Kazachstanu trafić ma 40 koni. Początkowo zamartwiano się, czy pierwszy transport w ogóle się uda. Kraj nawiedziły w ostatnim czasie spore powodzie, a czasu na przygotowania nie było zbyt wiele. Ostatecznie jednak udało się dopiąć wszystko na ostatni guzik.
To samo czeskie zoo pomagało we wspomnianej już Mongolii. Tam proces odtwarzania gatunku rozpoczęto w 2011 roku i kontynuowano go do roku 2019. Tamte działania zakończyły się pełnym sukcesem. Obecnie w Mongolii żyje około 1500 dzikich koni.
Koń Przewalskiego, nazwany tak od nazwiska oficera carskiej armii Nikołaja M. Przewalskiego, oryginalnie wywodzi się z terenów dzisiejszego Kazachstanu, Mongolii i Chin. Jako osobny gatunek opisany został w 1878 roku, ale z powodu działalności człowieka przestał występować w naturze w latach 60 XX wieku.
Na całym świecie udało się stworzyć ośrodki, służące przywróceniu tego gatunku. Kilka z nich zlokalizowana jest w Polsce. Konie Przewalskiego znajdziemy w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi i Poznaniu.
Czytaj też:
W Morzu Bałtyckim żyją rekiny. Jest się czego bać?Czytaj też:
Inwazja niebezpiecznych owadów w Europie. Opanowały wakacyjne kraje, zbliżają się do Polski