"Od Serbii oczekujemy pełnej współpracy, która doprowadzi do schwytania i wydania do Hagi wszystkich zbrodniarzy" - przypomniał komisarz ds. rozszerzenia Olli Rehn, podkreślając, że to warunki podpisania i wdrożenia porozumienia w życie.
"Mam nadzieję, że to nastąpi w ciągu kilku tygodni" - zadeklarował serbski prezydent Boris Tadić. Dopytywany, czy oznacza to, że obiecuje szybkie schwytanie Mladicia i Karadżicia, odparł: "Jeśli napotkamy ich ślad na ziemi serbskiej to natychmiast ich zatrzymamy i odeślemy do Hagi. Nie może być co do tego żadnych wątpliwości. Ale nie mogę obiecać, że zatrzymamy wszystkich poszukiwanych, bo nie wszyscy są w Serbii".
Umowa stowarzyszeniowa jest pierwszym krokiem do członkostwa Serbii w UE. Jej parafowanie formalnie rzecz biorąc, oznacza jedynie, że obie strony zgadzają się co do treści wynegocjowanej umowy, i nie przesądza jej podpisania. Warunkiem jej podpisania jest współpraca Serbii z haskim trybunałem.
Właśnie prokurator haskiego trybunału Carla Del Ponte dała Serbii zielone światło, uznając, że Serbia zintensyfikowała współpracę z Trybunałem, aktywnie poszukując ukrywającego się generała Ratko Mladicia i przywódcy bośniackich Serbów Radovana Karadżicia.
Tadić przedstawił też w Brukseli ambitny plan, który ma doprowadzić Serbię do członkostwa w UE. Do końca roku 2008 Serbia chce uzyskać status oficjalnego kandydata do UE. Liczy też na zniesienie do tego czasu obowiązku wizowego dla Serbów podróżujących do strefy Schengen.
"Jesteśmy na dobrej drodze ku pełnemu członkostwu w UE" - powtarzał Tadić w Brukseli, stanowczo protestując przeciwko wiązaniu jego wizyty z dyskusjami o przyszłym statusie Kosowa. Serbia, wspierana przez Rosję, nie zgadza się na popierany przez UE plan "kontrolowanej niezależności" tej serbskiej prowincji. Według obserwatorów w Brukseli niespodziewana, ogłoszona we wtorek decyzja KE o parafowaniu umowy oznacza, że wobec Serbii woli ona używać raczej marchewki niż kija w kontekście sporu o status Kosowa.
pap, em