Była to pierwsza konferencja prasowa Musharrafa od wprowadzenia 3 listopada stanu wyjątkowego w kraju.
Pakistański prezydent zapowiedział też, że parlament będzie rozwiązany w najbliższy czwarte i po raz kolejny obiecał, że przed zaprzysiężeniem na drugą kadencję zrezygnuje z funkcji szefa sztabu armii. Dodał jednocześnie, że nawet jeśli nie będzie nosił munduru, armia będzie mu wierna.
Przywódczyni pakistańskiej opozycji i była premier Benazir Bhutto oceniła tę zapowiedź przeprowadzenia wyborów parlamentarnych w Pakistanie jeszcze przed 9 stycznia jako krok w dobrtm kierunku. Bhutto oceniła jednak, że trudno będzie przeprowadzić wybory w czasie obowiązywania stanu wyjątkowego i ponownie zaapelowała o jego zniesienie. Zapewniła, że mimo wszystko nie "zamknęła drzwi" do rozmów z Musharrafem. W sobotę ogłosiła "wojnę z dyktaturą", a w niedzielęudała się do miasta Lahaur, by stanąć na czele marszu opozycji, który we wtorek ma ruszyć z tego miasta do Islamabadu. Protestujący mają domagać się zniesienia stanu wyjątkowego i zniesienia zawieszenia konstytucji kraju.
Deklaracje prezydenta zostały też z zadowoleniem przyjęte na Zachodzie. Amerykańska sekretarz stanu Condoleezza Rice oświadczyła, że ich realizacja jest niezbędna dla "powrotu Pakistanu na drogę demokracji". "Nalegamy też, by stan wyjątkowy został zniesiony, i to tak szybko, jak możliwe" - dodała Rice.
Potwierdzenie kalendarza wyborczego z uznaniem przyjęło brytyjskiego MSZ. "W dalszym ciągu nalegamy na podjęcie natychmiastowych kroków w celu przywrócenia konstytucji, uwolnienia więźniów politycznych, pojednania z polityczną opozycją, wywiązania się przez prezydenta z obietnicy rezygnacji z funkcji szefa armii i zniesienia restrykcji nałożonych na media" - zastrzegł przedstawiciel resortu.
Prezydent W niedzielnym wystąpieniu nie podał jednak żadnej daty zniesienia stanu wyjątkowego, na mocy którego zawieszone zostało obowiązywanie konstytucji. Gdy wprowadzał stan wyjątkowy, powołał się na zagrożenie terroryzmem i ekstremizmem ze strony talibów i Al-Kaidy.W październiku Musharraf zwyciężył w wyborach prezydenckich, ale Sąd Najwyższy nie orzekł jeszcze, czy miał on prawo ubiegać się o to stanowisko, stojąc jednocześnie na czele armii. Opozycja zarzuca mu, że stan wyjątkowy wprowadził w obawie przed niekorzystnym dla niego werdyktem Sądu.
W czwartek do Musharrafa zadzwonił prezydent George W.Bush i domagał się od pakistańskiego sojusznika wyznaczenia terminu elekcji i rezygnacji ze stanowiska szefa armii.
pap, em