Jak informowaliśmy w poniedziałek, w drugiej turze wyborów parlamentarnych we Francji zwyciężył Nowy Front Ludowy. Lewicowa koalicja wprowadziła do parlamentu – 182 deputowanych. Dalej uplasowało się centrum, czyli Razem dla Republiki – 168 mandatów. Mimo wielkiego zwycięstwa w pierwszej turze wyborów partia Zjednoczenie Narodowe Le Pen ostatecznie zajęła ostatnie miejsce podium, co przełożyło się na – 143 miejsca w parlamencie.
Macron wspomniał o porażce Le Pen
Prezydent Macron zauważył, że wyniki wyborów oznaczają, iż żadna z sił politycznych nie ma w parlamencie większości. Zwrócił uwagę, że obywatele „wyraźnie” zmobilizowali się, by „nie pozwolić” ugrupowaniu Le Pen wygrać i uzyskać większości, choć w pierwszej turze skrajna prawica otrzymała blisko 11 milionów głosów i liczyła na scenariusz władzy absolutnej.
Po analizie sytuacji w parlamencie prezydent Francji zauważył, że po 7 lipca „tylko siły republikańskie stanowią większość absolutną”. Dlatego też zwrócił się do „wszystkich sił politycznych odnajdujących się w instytucjach republikańskich, praworządności, parlamentaryzmie, orientacji europejskiej i obronie niepodległości Francji”, których obywateli wskazali w niedzielę. „Front republikański musi być urzeczywistniony przez siły polityczne” – stwierdził.
Prezydent Francji nie przyjął rezygnacji premiera Attala
Na razie Macron nie powołał nowego premiera. Chce dać politykom czas, by „zbudowali kompromisy”. Na razie dotychczasowy rząd ma dalej pełnić swoje obowiązki. Po przegranych wyborach premier Gabriel Attal podał się do dymisji.
Marcon swoją decyzję argumentował tym, że dalsze pełnienie funkcji przez Attala przyczyni się to do „zapewnienia stabilności kraju”. We Francji miały miejsce starcia uliczne – m.in. na Plac Republiki w Paryżu czy w miejscowości Lille – w których wzięli udział zwolennicy skrajnej lewicy i skrajnej prawicy.
Czytaj też:
Skandal wokół dziennikarza, który rozmawiał z Bidenem. Ujawniono nagranieCzytaj też:
Ambasador Izraela w Polsce znów szokuje. Tym razem poszło o Jedwabne