Po tym jak partia Emmanuela Macrona poniosła spektakularną porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego, prezydent ogłosił przedterminowe wybory parlamentarne. Po tym jak w pierwszej turze zwyciężyło Zjednoczenie Narodowe, pojawiły się poważne obawy, że do władzy dojdzie skrajna prawica.
Lewica wygrywa wybory we Francji
W związku z tym kandydaci pozostałych ugrupowań – korzystając z zasad francuskiego systemu wyborczego – postanowili zawrzeć nieoficjalne sojusze i wycofać swoich kandydatów, aby w grze przeciwko politykom z partii Marine Le Pen pozostała nie więcej niż jedna, dwie osoby. W ten sposób chciano zwiększyć swoje szanse na zwycięstwo.
Ostatecznie w drugiej turze głosowania najwięcej głosów zdobył Nowy Front Ludowy, który będzie miał 182 deputowanych w Zgromadzeniu Narodowym. Centrowy obóz Emmanuela Macrona zdobył 168 miejsc, a Zjednoczenie Narodowe 143 mandaty.
Macron na potajemnych kolacjach z politykami od Le Pen
To jednak nie zakończyło politycznych emocji nad Sekwaną. Według nieoficjalnych doniesień francuskich mediów, Emmanuel Macron miał się spotykać na potajemnych kolacjach z przedstawicielami Zjednoczenia Narodowego. Chociaż oficjalnie prezydent podkreślał, jak wielkim zagrożeniem dla Francji będą rządy skrajnej prawicy, nieoficjalnie miał omawiać z liderami ZN ewentualny sojusz.
Dziennik „Liberation” ujawnił, że prezydent oraz jego otoczenie, w tym członkowie rządu, regularnie spotykali się z liderami partii Marine Le Pen na potajemnych kolacjach. Do spotkań miało dochodzić w mieszkaniu Thierry'ego Solere'a, byłego doradcy francuskiego przywódcy.
12 czerwca w spotkaniu miał brać udział Jordan Bardella, szef Zgromadzenia Narodowego. W marcu miało dojść do spotkania ministra obrony Sebastiena Lecornu z Marine Le Pen, natomiast w grudniu z polityczką miał rozmawiać były premier Edouard Philippe.
Fala oburzenia we Francji
Po publikacji „Liberation” francuscy politycy nabrali wody w usta. Jedynie Edouard Philippe potwierdził, że był ka kolacji z Marine Le Pen. W kuluarach pojawiają się jednak opinie, że przedstawiciele obu stron politycznego sporu we Francji nie rozumieją oburzenia opinii publicznej, ponieważ w ich opinii mają prawo do spotykania się na kolacjach z kim tylko chcą.
Ostro wypowiedział się tylko Francois Bayrou, przewodniczący Ruchu Demokratycznego, która wchodzi w skład obozu Emmanuela Macrona. Polityk stwierdził, że „jest nieprzekraczalna granica między nimi a skrajną prawicą i fakt, że we Francji jest coraz więcej osób, które chcą się bratać ze Zjednoczeniem Narodowym jest szokujący”.
Czytaj też:
Prezydent Macron pierwszy raz zabrał głos ws. wyborów. Zasugerował sojuszCzytaj też:
Francja. Prezydent Emmanuel Macron nie przyjął dymisji premiera Gabriela Attala