W sobotę 13 lipca podczas wiecu Donalda Trumpa odbywającego się w Pensylwanii, były prezydent Stanów Zjednoczonych został postrzelony.
Polityk złapał się za prawe ucho, po chwili opuścił rękę i na nią spojrzał. Następnie obniżył się za podium, zza którego przemawiał do obecnych.
Po – dosłownie – chwili agenci Secret Service utworzyli tzw. ludzki bunkier wokół Trumpa. Szczelnie osłaniali go własnymi ciałami. Minutę później polityka wyprowadzono z miejsca zdarzenia. Trump trafił do szpitala, ale po sprawdzeniu jego stanu zdrowia wypisano go do domu.
Zamach na Donalda Trumpa. „Nie powinno mnie tu być”
Były prezydent USA nie zwalnia tempa. W poniedziałek czasu polskiego dotarł do Milwaukee na Krajową Konwencję Partii Republikańskiej.
Na pokładzie prywatnego samolotu udzielił wywiadu New York Post.
– Doktor powiedział, że nigdy nie widział czegoś takiego. Nazwał to cudem – podkreślił Trump. Były prezydent USA miał zabandażowane prawe ucho. Jego pracownicy prosili jednak, by nie robić zdjęć.
– Nie powinno mnie tu być, powinienem być martwy – dodał.
Zamach na Donalda Trumpa. Joe Biden zabrał głos
Po próbie zamachu na Donalda Trumpa do narodu zwrócił się Joe Biden.
– W Ameryce nie ma miejsca na tego rodzaju przemoc, na żadną przemoc. Kropka. Żadnych wyjątków – zaznaczyła głowa państwa. Biden dodał też, że polityka „nigdy nie powinna być polem bitwy politycznej ani, nie daj Boże, polem śmierci”. Zapewnił, że w kraju nie będzie zgody na normalizowanie przemocy.
– Polityczna retoryka tego państwa stała się bardzo gorąca. Czas ją ostudzić – zapowiedział. Choć podkreślił znaczenie zbliżających się wyborów, mówiąc, że ich wynik „ukształtuje przyszłość Ameryki i świata na dziesięciolecia”, przyznał, że wierzy w to, że poprzedzi je pokojowa debata. Wyjaśnił też, że silne nieporozumienia wynikają z natury człowieka, jednak nie mogą prowadzić do agresji.
Czytaj też:
Plotki ws. Simpsonów po zamachu na Trumpa. 16 rzeczy, które przewidziano w serialuCzytaj też:
Sfotografował kulę lecącą w stronę Trumpa. Uchwycił też inny ważny moment