Antyimigranckie zamieszki w Wielkiej Brytanii. Uczestnicy kradli telefony, vape'y i drogie wina

Antyimigranckie zamieszki w Wielkiej Brytanii. Uczestnicy kradli telefony, vape'y i drogie wina

Policja pilnująca ulicy w Liverpoolu
Policja pilnująca ulicy w Liverpoolu Źródło: PAP / PAP/EPA/STR
Miniony weekend w wielu miastach Wielkiej Brytanii upłynął pod znakiem antyimigranckich zamieszek. W chaosie protestów doszło do licznych aktów kradzieży i wandalizmu, które opisał portal „The Independent”.

W poniedziałek 29 lipca w mieście Southport w północno-zachodniej Anglii 17-letni Axel Rudakubana, urodzony w Walii syn Rwandyjczyków zabił trzy dziewczynki w wieku 6, 7 i 9 lat. Nożownik ranił też dziewięcioro innych dzieci i osobę dorosłą – uczestników warsztatów tanecznych w stylu Taylor Swift. Po tym zdarzeniu w całym kraju doszło do gwałtownych protestów antyimigranckich, którym nierzadko towarzyszyły starcia z policją, kradzieże i podpalenia.

Zamieszki i kradzieże w Wielkiej Brytanii

Na nagraniach z Liverpoolu słychać, jak grupa protestujących wykrzykuje: „Bierzcie telefony! Bierzcie telefony!”, po czym kradnie urządzenia z salonu naprawy smartfonów w centrum miasta. Łupem tłumu padły też urządzenia do vape'owania. W innym incydencie z Liverpoolu bandyci podpalili odnowioną niedawno bibliotekę oraz bank żywności. Lokalni politycy potępili protestujących, którzy nie dopuszczali straży pożarnej do wznieconych pożarów.

W Hull zniszczono sklep obuwniczy, który najpierw okradziono, a następnie podpalono. Zamaskowani mężczyźni obrzucili kamieniami i kostką brukową także inne biznesy w okolicy. W Humberside policjanci zostali obrzuceni jajkami i butelkami, próbując bronić hotelu, w którym mieszkają imigranci. W budynku wybite zostały szyby.

Zamieszki nakierowane na islamską społeczność?

Właściciel supermarketu w Belfaście żalił się dziennikarzom, że jego biznes został zamieniony w stertę popiołów. Zwracał uwagę, że protestująca skrajna prawica wzięła na cel interesy prowadzone przez migrantów. – Ludzie zaatakowali to miejsce z pobudek rasistowskich przeciw islamowi i muzułmanom, zwłaszcza muzułmańskiej społeczności – mówił. – Kiedy to się działo, policja nie reagowała. Mówię wam prawdę. Jakiego rodzaju policja pozwala, by wszystko doszczętnie spłonęło? – pytał wzburzony.

W tej samej okolicy podpalono też Bash Cafe, arabski zakład sprzedający kawę i falafele. Służby porządkowe z Irlandii Północnej podkreślały, że brały udział w akcji gaśniczej przy Donegall Road w sobotni wieczór. Z kolei w Manchesterze zamaskowani mężczyźni wdarli się do sklepu z winami. Na nagraniu z tego zdarzenia widać, jak jeden z prowodyrów zachęcał pozostałych do kradzieży. Został zatrzymany później przez policję.

Premier Keir Starmer ostrzegał porotestujących

W Sunderlandzie podpalono i przewrócono samochód. Spalono też dawny budynek policji. Protestujący zebrali się w tym mieście przed meczetem, skandując antyislamskie hasła. Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer potępił uczestników zamieszek i jednoznacznie oskarżył o chaos skrajną prawicę. – To nie jest protest, to zorganizowana, brutalna przemoc, na którą nie ma miejsca ani na naszych ulicach, ani w internecie – mówił.

W niedzielę brytyjska policja poinformowała, że tylko w tracie sobotnich zamieszek zatrzymano ponad 90 osób w Liverpoolu, Blackpool, Hull, Bristolu, Stoke-on-Trent, Leicester, Leeds i Belfaście. – Będziecie żałować, że wzięliście w tym udział – zwrócił się bezpośrednio do uczestników zamieszek. – Nie ma żadnego uzasadnienia dla podjęcia takiego działania. Nie będę się wahał nazwać tego po imieniu – skrajnie prawicowym bandytyzmem – mówił Starmer.

Czytaj też:
MSZ ponawia ostrzeżenie. Wydano komunikat, wiceminister zabrał głos
Czytaj też:
Zaskakujące kulisy spięć w rodzinie królewskiej. Meghan twierdzi, że Harry „zasługiwał na więcej”

Opracował:
Źródło: The Independent