W ofercie Dolce & Gabbana – włoskiego domu mody, kojarzonego z luksusem i elegancją – pojawiły się specjalne perfumy. Dotychczas firma, skupiająca się na projektowaniu ubrań, jeśli już kojarzona była z kosmetykami, to raczej tymi przeznaczonymi wyłącznie dla ludzi. Teraz jednak się to zmieniło. Wszystko z powodu nowej mgiełki zapachowej, która znalazła się w ofercie, w przedsprzedaży.
I chociaż przeprowadzono testy, z których wynika, że można nią spryskać psa, to jednak weterynarze ostrzegają przed możliwymi konsekwencjami takiego zastosowania.
Kosmetyk Fefé nie należy do tanich
Jak podaje amerykański dziennik „USA Today”, jest to mgiełka bezalkoholowa. Pomysł na oryginalny kosmetyk wziął się od założyciela domu mody – Domenico Dolce – który darzy wielką miłością swojego psa, który wabi się Fefé. I właśnie tak nazwano też same perfumy.
Jak pachną? To połączenie nut zapachowych: jagodlina wonnego (który rośnie w południowo-wschodniej Azji oraz północno-wschodniej Australii), piżma i drzewa sandałowego. Dolce & Gabbana wyjaśnia, że „to delikatny i otulający zapach stworzony do codziennej rutyny, zabawy i dla piękna”.
Jeśli ktoś chce kupić dla psa taką mgiełkę, musi przygotować się na niemały wydatek. Kosztuje ona 99 euro, czyli ponad 425 złotych. W porównaniu do oryginalnych perfum dla ludzi cena ta i tak jest dość wysoka. Płacimy jednak nie tylko za zawartość, ale także za opakowanie. D&G podaje, że perfumy „umieszczane są w eleganckiej, zielonej, lakierowanej szklanej butelce, ozdobionej żywoczerwoną, metalową zakrętką i cenną 24-karatową złotą [co oznacza 99,9 procent czystości, bez domieszek innych metali – red.] łapą”.
Perfumy zostały zatwierdzone przez weterynarzy
D&G instruuje też, jak nanieść perfumy na zwierzę. Należy je rozpylić na dłoniach czy szczotce, a potem wyczesać delikatnie psa, idąc w kierunku ogona. Można też rozpylić Fefé bezpośrednio na ciele czworonoga, ale trzeba uważać, by kosmetyk nie dostał się do jego nosa czy oczu. Dom mody zapewnia, że produkt jest bezpieczny – był testowany pod tym kątem i został zatwierdzony przez weterynarzy.
W rozmowie z „The New York Times” profesor weterynaryjnej medycyny behawioralnej na University of Lincoln w Anglii – Daniel Mills – zwrócił jednak uwagę, że takie specyfiki, choć niewątpliwie mają zalety, to raczej wyłącznie dla właścicieli – niekoniecznie dla czworonogów. – Psy mają fantastyczny węch, a zmiana ich woni może powodować poważne problemy – zaznaczył. Zdaniem eksperta substancje te mogą maskować zapachy istotne z punktu widzenia psa, co może wywołać wiele problemów. Poza tym pupile mogą być błędnie identyfikowane przez innych przedstawicieli tego samego gatunku. Inne zwierzęta mogą zacząć zachowywać się względem nich agresywnie. Mogą też być przez nie „odrzucane”.
Czyli to zły pomysł?
– Ogólnie rzecz biorąc, to bardzo zły pomysł – zauważa prof. Mills. Na inne problemy, jakie mogą się pojawić, wskazała także Anna Judson – prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Weterynaryjnego. Zwróciła uwagę, że perfumy będą oczywiście maskowały brzydkie zapachy, a te niekoniecznie są tylko złe, bo informują np. o złym stanie zdrowia pupila. Niektórzy właściciele mogą więc, zamiast pójść z czworonogiem do weterynarza, nakładać na jego sierść kosmetyk. Mogą też nie wyczuć w porę, że ze zwierzęciem dzieje się coś niepokojącego.
Czytaj też:
O tym powinni pamiętać turyści z psami lub kotami. Cztery wskazówkiCzytaj też:
Roman B. zatrzymany. Faszerował zwierzęta anabolikami, dopadli go „łowcy głów”