Dmitrij Miedwiediew napisał w mediach społecznościowych, że w obwodzie kurskim ma miejsce „operacja terrorystyczna Ukronazistów”. Były prezydent Rosji stwierdził, że chodzi o „chęć pokazania resztek swoich malejących sił swoim panom w celu otrzymania nowej porcji pieniędzy i broni”. Miedwiediew wspomniał też o próbie przerzedzenia rosyjskich sił na głównej linii frontu poprzeć wycofanie części z nich do Kurska i Biełgorodu.
Zdaniem zastępcy przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji należy wyciągnąć „poważną lekcję z tego, co się stało i spełnić to, co szef rosyjskiego sztabu generalnego Walerij Gierasimow obiecał Władimirowi Putinowi: bezlitośnie pokonać i zniszczyć wroga”. Miedwiediew domaga się także, aby wojna w Ukrainie znowu toczyła się na maksymalnie możliwym terytorium.
Dmitrij Miedwiediew chce zmiany charakteru prowadzenia wojny w Ukrainie. Nie gryzł się w język
„Nie jest to już tylko operacja mająca na celu odzyskanie naszych oficjalnych terytoriów i ukaranie nazistów. Możliwe i konieczne jest udanie się na ziemie wciąż istniejącej Ukrainy. Do Odessy, Charkowa, Dniepropietrowska, Mikołajowa. Do Kijowa i dalej. Nie powinno być żadnych ograniczeń w sensie jakichś uznanych granic Rzeszy Ukraińskiej” – napisał Miedwiediew.
Były rosyjski prezydent dodał, że „wszyscy łącznie z brytyjskimi draniami muszą sobie zdać sprawę z tego, że Rosja przestanie tylko wtedy, kiedy uzna to za akceptowalne i opłacalne”. Na koniec Miedwiediew złożył kondolencje wszystkim rannym. Wiceszef Rady Bezpieczeństwa Rosji regularnie w swoich wpisach wygraża różnym krajom m.in. Ukrainie, Polsce, Wielkiej Brytanii, USA, czy Korei Płd. Miedwiediew używa mocnych słów i straszy eskalacją wojny np. przez użycie broni jądrowej.
Czytaj też:
Popłoch w Rosji. Putin zwołał pilne posiedzenie Rady BezpieczeństwaCzytaj też:
Kolejna fala demonstracji w Wielkiej Brytanii. Tysiące mundurowych na ulicach