„Obiekt-uciekinier” i co najmniej 33 minuty nad Polską. „Próby przekraczania kolejnych Rubikonów”

„Obiekt-uciekinier” i co najmniej 33 minuty nad Polską. „Próby przekraczania kolejnych Rubikonów”

Akcja poszukiwawcza niezidentyfikowanego obiektu powietrznego w okolicach miejscowości Wojciechówka
Akcja poszukiwawcza niezidentyfikowanego obiektu powietrznego w okolicach miejscowości Wojciechówka Źródło: PAP / Wojtek Jargiło
– Graniczymy z państwem, w którym toczy się wojna, więc musimy brać pod uwagę, że tego typu zdarzenia mogą się powtórzyć, nawet w zaostrzonej formie – analizuje w rozmowie z „Wprost” dr Tomasz Lewandowski. Prawnik i ekspert z zakresu prawa międzynarodowego wskazuje także, jakie trzy kroki powinna wykonać Polska.

W poniedziałek 26 sierpnia Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że ze względu na intensywną aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej – którego celem było wyprowadzanie uderzeń w obiekty w Ukrainie – uruchomione zostały wszystkie niezbędne procedury, mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej.

Rosyjski dron nad Polską? Ekspert: Kluczowa jest identyfikacja

O godz. 6:43 nad Polską – na wysokości ukraińskiego miasta Czerwonogród – pojawił się niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który był obserwowany przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju. Podjęto próby jego weryfikacji wizualnej przed ewentualną decyzją o neutralizacji.

„Niestety z uwagi na panujące warunki atmosferyczne nie udało się go jednoznacznie zidentyfikować, co uniemożliwiło podjęcie decyzji o jego zestrzeleniu” – czytamy w komunikacie DORSZ. O godz. 7:16 środki radiolokacyjne utraciły sygnał niezidentyfikowanego obiektu powietrznego.

– Kluczowa jest identyfikacja nieznanego obiektu, który pojawia się w przestrzeni powietrznej konkretnego kraju – czy jest to np. rakieta, dron czy cokolwiek innego. W przypadku z 26 sierpnia nieoficjalnie przyjmuje się, że był to bezzałogowiec irańskiej produkcji. Przelot był więc realizowany zgodnie z góry nałożoną trajektorią, bo tego typu sprzęt nie jest sterowany na bieżąco, a przemieszcza się właśnie według nakreślonego planu. Nie wiadomo też, co stało się z tym obiektem – czy zawrócił, czy rozbił się na terytorium Polski – analizuje w rozmowie z „Wprost” dr Tomasz Lewandowski, prawnik z SWPS.

– Jeżeli byłby to zwykły dron, mógłby zarejestrować lokalizację różnych obiektów strategicznych, co pozwala na przeprowadzenie szczegółowego rozpoznania terenu. Jeżeli jednak potwierdzi się, że to był dron kamikadze Shahed, to jego celem jest nie tyle zdobywanie informacji, co roztrzaskanie się o coś i wywołanie szkód – kontynuuje ekspert.

Ministerstwo Obrony, nie Obserwacji. „Nie takich komunikatów oczekujemy od wojska”

Głos w sprawie zabrał także gen. Roman Polko.

Artykuł został opublikowany w 36/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.

Źródło: WPROST.pl