Skutki strajku można było kolejny dzień z rzędu obserwować w paryskim metrze, gdzie na peronach ustawiały się swoiste "ściany podróżnych". Kursował co piąty pociąg metra i tylko 35 proc. autobusów.
W godzinach rannych na drogach w regionie paryskim tłoczyły się samochody, powodując korki o łącznej długości 200 kilometrów.
Według sieci państwowych kolei SNCF z różnych przedmieść do centrum Paryża jeździł jeden lub co najwyżej dwa pociągi na godzinę. W poniedziałek rano w trasę wyruszał co drugi superszybki pociąg TGV.
W niedzielę wieczorem sześć związków zawodowych SNCF zdecydowało, że począwszy od środy weźmie udział w negocjacjach zaproponowanych przez zarząd przedsiębiorstwa, utrzymując prawo do ogłoszenia 24- godzinnego strajku.
Strajki, które rozpoczęły się we wtorek wieczorem, są próbą sił w sprawie jednej z kluczowych reform zapowiadanych przez francuskiego prezydenta. Reforma, dotycząca 0,5 mln pracowników firm kontrolowanych przez państwo oraz 1,1 mln emerytów ma na celu zniesienie przywilejów emerytalnych.
Część z uprawnionych może udać się na emeryturę już w wieku 50 lat, a większość - 55 lat. Reforma dąży do zrównania systemów specjalnych z ogólnie obowiązującym systemem emerytalnym we Francji.
ab, pap