Podczas swojego środowego wystąpienia przed żołnierzami, izraelski minister nie wspomniał ani słowem o tajemniczych eksplozjach w Libanie. W serii wybuchów pagerów zginęło kilku członków Hezbollahu, a tysiące zostało rannych. Joaw Gallant chwalił jedynie działania armii Izraela oraz krajowych agencji bezpieczeństwa. Podkreślał, że rezultaty ich pracy są „bardzo imponujące”.
Minister obrony Izraela o „nowej fazie wojny”
Do pierwszej fali eksplozji w Libanie doszło we wtorek 17 września. Kolejna nastąpiła już w środę, podczas pogrzebów osób, które zmarły dzień wcześniej. Pierwszego dnia liczba ofiar sięgnęła 12 osób, w tym dwójki dzieci, liczbę rannych szacowano natomiast pomiędzy 2800 i 3000. Drugiego dnia resort zdrowia Libanu informował o 9zabitych oraz 300 rannych.
Minister obrony Izraela zadeklarował rozpoczęcie „nowej fazy” wojny. Oznajmił, że jego kraj zwróci się teraz w kierunku północnej granicy, przeciwko bojownikom Hezbollahu w Libanie. Jego słowa padły kilka miesięcy po tym, jak rozpoczęła się wojna przeciwko Hamasowi w strefie Gazy.
– Środek ciężkości przesuwa się na północ poprzez przeniesienie zasobów i sił – zaznaczał Galant. – Jesteśmy na początku nowej fazy wojny – wymaga to odwagi, determinacji i wytrwałości – podkreślał minister w odezwie do żołnierzy.
Izraelski dowódca: Cena dla Hezbollahu musi być wysoka
Szef izraelskiej armii zarysował z kolei plany dodatkowych działań przeciwko Hezbollahowi i zapowiedział gotowość do ataku. – Mamy wiele możliwości, których jeszcze nie aktywowaliśmy – mówił generał porucznik Herci Halewi.
– Za każdym razem, kiedy pracujemy nad konkretnym etapem, dwa kolejne są już gotowe do zdecydowanego wcielenia w życie – zapewniał. – Na każdym etapie cena dla Hezbollahu musi być wysoka – dodawał.
Czytaj też:
Eksplozje pagerów zabiły bojowników Hezbollahu. Tysiące rannychCzytaj też:
Ten gang ma atakować na zlecenie Iranu. Oddziały są również w Polsce?