Polak walczący na Ukrainie: Nie wszystkich Ruskich da się zabić. Nie zmienimy ich myślenia

Polak walczący na Ukrainie: Nie wszystkich Ruskich da się zabić. Nie zmienimy ich myślenia

Piotr Mitkiewicz
Piotr Mitkiewicz Źródło: Archiwum prywatne
Po Bachmucie, gdzie poległo wielu moich przyjaciół, myślałem: śmierć wszystkiemu, co rosyjskie, trzeba ich wszystkich rozp*****lić. Teraz wkurza mnie wykorzystywanie śmierci ukraińskich cywilów do robienia wojennej propagandy – mówi „Wprost” Piotr Mitkiewicz, polski ochotnik walczący na Ukrainie. Ma za sobą cztery kontrakty na froncie ukraińskim.

Jakub Mielnik: Ile razy słyszałeś pytanie: kiedy się ta wojna skończy?

Piotr Mitkiewicz: Ciągle je słyszę.

I co odpowiadasz?

Mówię, że firmy zajmujące się rozminowywaniem, które działają już na Ukrainie, twierdzą, że za trzy lata wchodzą tam z rozminowywaniem komercyjnym, czyli prowadzonym nie w warunkach wojny.

To jest optymistyczna wersja?

To jest wersja realistyczna, oni mają w tej branży świetnych analityków. Problem polega na tym, że wcześniej Ukrainie może zabraknąć chętnych do walki. Dwa lata temu były kolejki pod komisjami wojskowymi. Ludzi odsyłali do domów, bo albo nie mieli doświadczenia, albo nie było dla nich broni czy wyposażenia. A dzisiaj ludzie ukrywają się, żeby ich nie złapali i nie wywieźli na poligon. Ciężko jest znaleźć majstra do roboty, bo albo są na froncie, albo nie wychodzą z domu. Przed metrem albo na ulicy będzie kontrola, z dokumentów wyniknie, że facet jest zmobilizowany i zaraz trafi na poligon.

Artykuł został opublikowany w 39/2024 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.